Puk, puk |
no to kontynuując przywołana do tablicy.... w końcu szlaban został podniesiony i znaleźliśmy się w Grecji. Przypominam był 1988 r. w Polsce...komuna i pustki w sklepach (pewnie niektórych na tym forum to jeszcze rodzice w planach nie mieli) Głęboka i ciemna noc, a zatem skierowaliśmy sie natychmiast na pobliską polanę (wiedziałam o niej od znajomych z akademika), na bezczelnego 200-300 m od granicy z latarkami w rękach rozbiliśmy namioty, rozbroiliśmy nasze wina marki Vinprom (żadne jabole żeby nie było, Bułgarzy co jak co na winie sie znają)po kilku lampkach (z metalowych kubków) i SPAĆ. Pierwszy Poranek w Grecji zapamiętam chyba do końca życia...słońce, zielona łąka, powiewająca na granicy flaga w błękicie, którego nie ma żadna inna flaga i ...grecka muzyka. WOLNOŚĆ - to pierwsze skojarzenie jakie zakołatało w mojej po kilku kubkach wina lekko skacowanej główce. |