Mykonos
mieszka mi się dobrze, ale trzeba nauczyć się dystansu...

To jest tak jak osła zamieniasz na mercedesa i nie wiesz jak masz kierować, jak się zachować...

Prawda jest taka, że mieszkańcy wyspy bardzo szybko się wzbogacili , pobudowali wille , hotele, pensjonaty itp z racji zysków z napływu dużej ilości turystów. Przez bardzo długi okres mogli ich ‘różnie’ traktować (woda sodowa bije na dekiel) jak nie ten to inny, więc nie było problemu z byle jakim traktowaniem.
Moim zdaniem najgorsze traktowanie klienta to jest tu na Mykonosie – niestety!

Ogólnie trudna jest współopraca z hotelarzami, choć i nie tylko z nimi. Nawet jeśli dzieci właścicieli prowdzą biznesy to tak naprawdę ojcowie zarządzają i na nic dzieciaki pokończyły szwajcarskie szkoły bo do ojca należy decyzja i ani mru mru bo sprzeciw grozi wydziedziczeniem, no a z takim chłopem co to pasał owce trudno jest dyskutować i różne historie się tworzą.

Na przykład: turyści poskarżyli się nam, że chleb , który dostali na śniadanie był czerstwy; więc my z pytaniem do właściciela hotelu , aby nam to wyjaśnił i ustosunkował się do tematu. A chłopina nam na to: e tam tacy turyści, a to niby w domu mają lepsze jedzenie...? Szok! Nie wiesz brać to na serio czy nie, no a przecież wiadomo klienci w swoim biurze się poskarżą , a my co? – jaką dać odpowiedź -nie wiemy...

Poza tym trzeba nauczyć się w rekordowym tempie rozpoznawać głos właściciela danego hotelu.Tak!! Nie mają w zwyczaju się przedstawiać kiedy dzwonią, a jak zapytasz z kim rozmawisz to sztorm w skali 10 BFT; no bo jak to nie wiesz kim jestem ... itd. oczywiście nie wszyscy, ale zdecydowana większość...

Przez 3 ostatnie lata troszkę jest lepiej, ale to i tak kropla w morzu. Zwyczaje trudno zmienić. Obecnie widać którzy hotelarze pracowali z sercem, a którzy tylko aby ściągnąć kasę bez adekwatnego serwisu- tam gdzie była marna obsługa – pustki.


  PRZEJDŹ NA FORUM