dlaczego zostałem Grekiem
taurus...różnica między nami jest taka, że ja tego tak nie odbieram jak Ty...że ktoś mi radzi jak żyć...dla mnie to wyrażenie przez carnidisa swojego punktu widzenia czy odniesienia...z tym ostatnim postem carnidisa też się niejako zgadzam...obecnie jesteśmy w UE i każdy może faktycznie wybrać sobie kraj w którym chce żyć...pod warunkiem, że jest w stanie zaakceptować sposób życia danego kraju i w pewien sposób przystosować się...jeśli nie, to będzie mu ciężko - mimo, że granice nie istniejąoczko szkoda, że nie ma ostatnio z nami matii...ona by to ładnie ujęła...należy szczęście budować tam gdzie się w danym momencie przebywa - a jeśli tego się nie potrafi, to nigdzie człowiek nie będzie szczęśliwy...tak mniej więcej to brzmiało ze strony matii...oczko jesli się zjawi - mam nadzieję, że wytłumaczy lepiej...oczko Odbiegłam od tematu lekko...pewnie i tak nie zdołałam przekazać tego o co mi chodzi...jak zawsze zresztąoczko

zacznę od początku: po pierwszym pobycie zarobkowym w Grecji a potem na Krecie - byłam pełna ochów i achów (mimo, że różowo nie było)...kolejne wyjazdy na Kretę były super, ale...no właśnie...coraz więcej było jakichś ale...ostatni pobyt z uwagi na to, że zakończył się przedwcześnie, związany był z niemożnością najpierw znalezienia a potem utrzymania tej pracy a co się z tym wiąże ogromna ilość żalu, frustracji, złości...na kogo?? na Grecję oczywiścieoczko teraz nie ma we mnie już tej złości i chyba żalu również (a może jeszcze jest??oczko) ...doszłam do wniosku, że czasy są takie a nie inne, powinnam - jak kot - trzymać się miejsca, gdzie egzystencja wydaje się najbardziej znośna...pod każdym względem...jeśli mam obecnie pracę w PL, kiepsko płatną bo kiepsko, ale jakoś to życie się toczy - to jak długo się da powinnam się tego trzymać...w dzisiejszym świecie nie ma nic pewnego...ani w PL, ani w UK, ani w USA ani tym bardziej w GR...chociaż niby w GR widoki są lepsze i pogoda...póki co staram się budować swoje szczęście w PL...ale nie mówię, że to na stałeoczko jak tylko trafi się okazja do jakiejkolwiek zmiany - będę starała się ją wykorzystać...obojętne czy będzie to w PL, w GR, w UK...czy np. w Australiioczko)))) potrzebuję być szczęśliwa - ale przestałam uzależniaj swoje szczęście od tego, jakie widoki mam za oknem, jakich mam sąsiadów, czy nadajemy na tych samych falkach czy nie...wiem, że w każdym społeczeństwie (tu zgadzam się z taurusem) - znajdą się jednostki, z którymi człowiek nie chciałby mieć nigdy do czynienia...

kurcze, nie wiem czy to co napisałam będzie zrozumiałe...jak mówię, często nie potrafi,ę wyrazić tego co bym chciała w taki sposób, w jaki bym chciała...wybaczcie...i znowu jakos odeszłam od tematu cArnidisa...oczko no nic...jak sie komuś będzie chciało przeczytać - ok...jak nie - to też ok...zakończę może tak: cokolwiek by się nie działo, gdziekolwiek rzuci mnie los - Grecja zawsze będzie mieć w moim sercu specjalne miejsce i tego nic na świecie nie zmienioczko


  PRZEJDŹ NA FORUM