Jedziemy w Piątek wieczorem do Belgradu/Grecji mamy wolne miejsca
Impreza zaczeła się w autokarze.
wszyscy hasali gonili i się cieszyli,

po drodze spotkaliśmy na postoju inny autokar z polski , tak jak w grobie, zakaz chodzenia zakaz picia, zakaz głosnych rozmów zakaz sikania, jakiś koszmar. 5 tka znajomych przesiadła sie do nas do kolejnego postoju, co pilot skomentował : o Boże a jak coś się stanie to będzie problem...

na słowacji pojedlismym, potem spanie.

Kolejny punkt to belgrad 9 godzin.
2 zwiedzania, 7 hasania,

zrobilismy koncert nad sawą, pilismy z z lokalną ludnością i hasaliśmy,

Kolejny dzien grecja saloniki. Zakwaterowanie.

wieczorem załtwianie transportu zeby swiatła kolumny i agregat zawieśc na plaze.
No i party do rana.

Połowa osób spała na plazy.

jak sie pobudzili robiliśmy warsztaty i zajecia sportowe

wieczorem impreza w hotelu sun beach i pokazy barmanskie, jako ze duzo bło pan na składzie zadzwoniłem po grecka odsiecz, przybyli

Meteory, jak meteory, troche ludzie przetrzeźwieli, a po jakas znów impreza.

Skiathos nie pamietam. Komuś się tam chyba oswiadczyłem albo gdzieś na piasku leżałem

kolejny dzien warsztaty fotograficzne na olimpie.

Impreza w Marabu. Nasi dje.

a potem to już nie wiem co było.


W każdym razie było tak:

Nasz autokar, stał się takim miejscem gdzie wszyscy sie akceptowali, lubili i stali sie sobie bliscy.
nie było rywalizacji, nie było oceniania, nie było pretensji, nie było fochów nie było żalów.

Detale są tajemnicą, bo tak sobie wszyscy prezysięgli że co się tam stało to i tam zostaje.

mam wielką satysfakcję bo udało mi sie w ludziach rozbudzić greckość, uwolnić ich od schematów i grania ról

mam wielkie szczęscie że spotkałem ludzi, którzy byli gotowi to przyjąć


  PRZEJDŹ NA FORUM