do cArnidisa - przeniesione z wątku o Santorini;)
""" anitasz30 pisze:

a ja mam wrażenie, że Polacy w Grecji (i generalnie na emigracji) są sfrustrowani i znerwicowani...no chyba, że mają jako takie zaplecze finansowe i nie muszą bać się o pracę) w innym wypadku naprawdę bywa różnie...



To chyba zależy jak to pasuje do tej kultury. Jak się tu odnalazł i jak jest akceptowany.
Jak ktoś ani be ani, me i wystraszony wypłoszony bo bez kumpli i mamy to będzie mu źle , wszędzie, poza podwórkiem na jakim się wychował. """

Przeniosłam aby nie zaśmiecać wątku o Santorini...powinnam zrobić to już dawno, ale jakoś znowu z czasem słabo stoję...

cArnidis, jestem w stanie tylko częściowo się z Tobą zgodzić...jedni dobrze radzą sobie z samotnością w obcym kraju, inni mniej...w moim przypadku samotność nie była aż tak straszna, aczkolwiek czasem dawała się we znaki...zwłaszcza na początku, gdy nie znałam nikogo...nie jest tak, że Grecy akceptują Cię od razu - nawet jeśli jesteś super i hiper otwarty, wesolutki i wszędzie sobie poradzisz...nie dotyczy to oczywiście turystów, bo Ci wszędzie są zawsze mile widzianioczko jeśli jedziesz jednak na dłużej i chcesz pracować - bywa bardzo różnie...sam zresztą dobrze o tym wiesz...i zdolności przystosowawcze niewiele tu mają do "gadania" gdy jedynym kryterium utrzymania pracy jest np. pójście z szefem do łóżkaoczko w tym wypadku moje zdolności "przystosowawcze" polegałyby np na zostaniu prostytutką, że się tak wyrażę...oczko) Zresztą, wszystko zależy na kogo się trafi...

Bardzo chciałabym mieszkać i pracować w Grecji - ale nie za wszelką cenę...

Dużo jeszcze mogłabym napisać, powoli to wszystko ze mnie wyłazi, im więcej czasu upływa - tym bardziej jestem świadoma zarówno swoich ograniczeń jak i możliwości...na Krecie przeżyłam zarówno najpiękniejsze momenty w moim życiu jak i te najgorsze...i wiem, jak niewiele trzeba aby stoczyć się na samo dno...Zycie w Grecji - oprócz niewątpliwych uroków, jest naprawdę cholernie trudne...aha, i mówię to z perspektywy osoby, która znalazła się w tym kraju praktycznie sama...osoby, które przenoszą się z rodziną, mają jako takie zabezpieczenie finansowe, są w zupełnie innej sytuacji, aczkolwiek też nie sądzę, że jest im tak całkowicie super różowo...

Ech, nie chcę wywoływać znowu na forum żadnych kłótni ani nic w tym stylu...potrzebowałam sobie po prostu pogadaćoczko I - niestety dla mnie - ciągle marzy mi się ta nieszczęsna Grecja...a raczej ta najbardziej południowa jej część...oczko Chociaż tęsknie i za kontynentem... Na szczęście jednak napady "histerii" z powodu tego, że nie mogę tam być już mam za sobą...i myślę, że nie wrócąoczko) Pozdrowionka!



  PRZEJDŹ NA FORUM