Kamikadze czy zabójca?
jazda z krótkimi przerwami lub bez snu
    ssaternu pisze:

      Asiuniasia pisze:

      Dlatego zaplanowałam dwa noclegi , a przejechanie 1100 km to jakby nie liczyć 550 "na łebka". 550 km robię w jeden dzień i to żaden problem. To po 6 godzin jazdy. Wyjadę np. o nawet 17.00 , jedziemy do 1.00 w nocy , śpimy nawet do 5.00 i dalej 3-4 godziny i Budapeszt, to chyba da się zrobić? Albo wyjedziemy jeszcze wcześniej, dojedziemy przykładowo przed Brno - 7 godzin jazdy- do północy, nawet przekimać się w motelu i rano jechać dalej , to już tylko 3-4 godziny do Budapesztu.


    Przypomina mi się moja żona po około 1000km trasy: "Zastąpić cię? Nie trzeba na razie. po 20 sekundach chrrr..." Zasnęła.
    Razem jedziecie autem i razem jesteście zmęczeni i niewiele pomoże wymiana kierowców. W dzień to co innego.
    Szwagier też tak dojeżdża na zmianę z żoną w nocy. Na imprezie kiedyś wygadała się, że nic nie pamięta z tego jak dojechała na miejsce.
    Lefkady bym też nie ujmował w ulopie. Te miasta nie są aż tak ciekawe.


dokładnie,śmiem twierdzić, że jazda jako pasażer bardziej męczy, kierowcę w pewnym stopniu napędza adrenalina i skupienie się na kierowaniu

na długich trasach przytomny pasażer jest bardzo pomocny, właśnie po to aby "pilnować" kierowcę przed zaśnięciem, nie wspominając o drugiej parze oczu


  PRZEJDŹ NA FORUM