Kamikadze czy zabójca?
jazda z krótkimi przerwami lub bez snu
Pawelh,też nie uważam się za "miszcza", ja Ciebie rozumiem, choć mam inne wytłumaczenie, ale o tym potem. W tamtym roku jadąc na Lefkadę miałem nocleg, a że to było po 24 h jazdy i 1700km to już inna rzecz. Kryzys to miałem, jak jechałem przez nasz kraj - 500km, każdy wie czemu. Wspomnany nocleg był w m. Prilep, rozpakowaliśmy się, kąpiel i poszliśmy zobaczyć miasteczko, kupiłem Amstelka, a że przy hotelu był park z fontannami, boiskami zostaliśmy tam do późnego wieczora, położyłem się po północy. Rano śniadanko i kierunek Vasiliki, późnym popołudniem dojechaliśmy. Po rozładunku, kąpieli wybraliśmy się pieszo na plażę Agiofili (każdy kto był, wie, że spacerkiem to około 35 min). Wracając, księżyc nas już prowadził... i nie odsypiałem przez kolejne dwa dni, jak co niektórzy sugerują. Rano o 7 do piekarni i żona miała już zrobione śniadanko i kawkę na tarasie. Mój organizm jak na razie bardzo dobrze znosi takie wyzwanie, powiem więcej, przed wyjazdem chciałem się położyć na "godzinkę" - nie dałem rady, poinformowałem rodzinkę, że się zbieramy i w drogę. I za nim spadną na mnie gromy,napiszę, że z racji mojej "profesji" idę do pracy na 24h, oczka zmrużyć nie mogę, więc przez te lata organizm się dostosował. Wiem, że kiedyś da znać, ale wtedy albo z 2-3 noclegami albo samolotem, jak dożyję i będzie mnie stać.


  PRZEJDŹ NA FORUM