Kamikadze czy zabójca?
jazda z krótkimi przerwami lub bez snu
Na szczęście takich przygód jak Wy jeszcze nie miałem (oby jak najdłużej), nie wiem - nie znam się, ale wydaje mi się, że umiem określić kiedy trzeba się zatrzymać, kiedyś wracając z Bułgarii, zatrzymałem się pod Gnieznem, czyli 80 km od domu, pewno bym dojechał, a jednak zatrzymałem się. U mnie z reguły jest tak, że na wakację jadę z noclegiem, powrót z krótką kimką i do domku (zapewniam niektórych, że nie chodzi tu o 30 euro). Teraz wracając z Lefkady, wjechałem na pare dni do Albanii. Gdy minęły te dni, rano po śniadaniu wyjechaliśmy, na przejściu w Kakavie straciliśmy 3 h, taki korek, Macedonia - Serbia i zjazd na Chorwację (po przeczytaniu na forum o tym wariancie, sam chciałem to sprawdzić i nie zawiodłem się). Wjechałem w Węgry na M6 i tam około 3-4 w nocu kryzysik. Stanąłem na 1,5h na stacji OMV, potem na stacji kawka i w drogę, dojechałem do Bielska-Białej do rodzinki...by zakupić akumulator, bo odmówił posłuszeństwa. Po 3 godzinkach w samochód i ostatnie 500km do domku, byłem po północy. Trochę przejechałem i jak na razie taka długa jazda wyzwala u mnie dodatkową siłę, energię, adrenalinę itp., pewno do czasu, ale mam nadzieję, że sam do tego dojdę. Wszystkimv i sobie wobec tego życzę szerokości.

Wydaje mi się, że coś w tym jest, co napisał Janusz, mam na myśli organizm i indywidualne predyspozycje. Mam kolegów, którzy z Kujaw w nasze góry uważają za lada wyczyn i nie wyobrażam sobie jechać z takim gościem np. do Grecji, bo tu naprawdę bym mógł źle skończyć. Również uważam, że każdy jedzie jak uważa, ale też każdy z nas ma prawo wypowiedzieć się, nie osądzając drugiego.


  PRZEJDŹ NA FORUM