Kamikadze czy zabójca? jazda z krótkimi przerwami lub bez snu |
niuniek pisze: Ogórek, akurat do Ciebie tego nie adresowałem, bardziej dotyczyło to osób, które z góry piszą, że nie da rady,bo oni nie dają nawet 1000km zrobić, do osób, które deprecjonują innych np. sposób spania, do tych co mówią, że dwa dni mają potem wyjęte. Jak widać są osoby, których to nie dotyczy, z różnych powodów. Ja też należę do tych osób co zatrzymają się, coś zobaczą po drodze ale w nocy wsiadam i jadę. @Niuniek - na 100% jestem starszy od Ciebie. To może mieć też wpływ na to, że nie mam już zaufania do mojego wieloletniego wytrenowania. Faktycznie jescze niedawno zrobiłem (jak pisałem) po 2000 tys km w jedną a potem w drugą i stwierdzam kategorycznie NO MORE. Temat "kamikadze / Zabójca" sugeruje wybór jednej z powyższych opcji i chyba nawołuje do tego aby tak nie robić. Ja się przyznaję do błędów. Mój pierwszy wyjazd na Kretę był po lekturze stron/blogów osób które robiły to z jednym noclegiem i jeszcze nie brały kabin na promie. Wogóle zignorowałem to, że to były małżeństwa bezdzietne. Wogóle nie pomyślałem o granicach, korkach. 2500 - pikuś. Nastawię tempomat na 140 to zrobię w 20 godz co wypada po 10 godz dziennie. Bzdura !!! Tak samo pytałem się rodziny czy próbujemy nocować czy kontynujemy do momentu aż stwierdziłem, że wszyscy śpią (w aucie) ... Droga powrotna była z kimką na parkingu bo znowu założyłem tylko dwa dni na powrót a trzeba do pracy. Ostatnie 300 km nie zliczę kawy, energetyków, spacerów, prysznic na stacji - czułem się jak żywy trup (jak nigdy). Dlatego apeluję o rozważne wpisy odnośnie tego, ze spokojnie da sie w 24 godziny z 2 godzinami kimki, itd, itp ... Nie zawsze się da a osoby planujące pierwszą wyprawę mogą ignorować rady o rozwagę a czytać tylko, że się da ... PS. Po tamtej podrózy rodzina, która przecież spała w aucie, przez dwa dni snuła się i nie miała na nic siły/ochoty |