Kamikadze czy zabójca? jazda z krótkimi przerwami lub bez snu |
ssaternu pisze: Kiepski to ty będziesz dziadując i śpiąc w aucie lub jadąc nonstop 20h+. Chyba że mamy tu do czynienia z "ekscentrycznym milionerem". Mnie ciekawi jeszcze jedna rzecz... Skoro jazda non-stop przez 20h albo spanie w samochodzie to "dziadowanie", to jestem ciekaw, do jakiego pułapu odległości lub czasu za kółkiem jazda dziadowaniem nie jest? Bo ja znam takich, co z Krakowa do Warszawy potrafią "jechać" 8h z pięcioma długimi i dziesięcioma krótkimi przerwami. Tak samo znane są przypadki jazdy (w ostatnich latach, przy w miarę rozsądnych drogach) z Krakowa do Gdańska z noclegiem. Ile czasu można jechać "na raz" a od kiedy wypada już zaserwować sobie hotel, żeby nie być uznanym za dziada? I jak określimy osobę, która jedzie z Krakowa do Warszawy 8h? EDIT: Tak wiem, demagogizuję, ale tylko troszkę. Bo niezależnie od dystansu do pokonania, granica między kapelusznictwem i totalnym brakiem ogarnięcia, sprawnością, brawują i wreszcie niebezpieczeństwem jest płynna i nikt lepiej tej granicy nie wyczuje niż my sami. Na marginesie- przekonałem kiedyś gościa starszego ode mnie o jakieś 25 lat do tego, żeby jechać do Grecji samochodem. Sam jeździl z rodziną do Chorwacji (okolice płw. Peliesac), jednocześnie twierdząc, że do Grecji, nawet na północ, jest koszmarnie daleko i on nie da rady. Kazałem mu spojrzeć na mapy, wyznaczyć sobie trasę i się zorientować. Przejechał bezproblemowo i od paru lat nie jeździ już do Chorwacji tylko właśnie do Grecji. Nie wiem/nie pamiętam, czy z noclegiem tranzytowym ![]() Nie zmienia to faktu, że czasem nasze realne możliwości są większe niż nam się wydaje. Do Warszawy da się dojechać z Krakowa spokojnie do 4h, a do Grecji bez noclegu. |