Peloponez 2013
Święta, święta i po świętach wesoły

I nastał dzień ostatni i noc ostatnia.
Ale nie może być tak, że zwyczajnie wrócimy do domu. Co to, to nie! Jedziemy do Delf, zwiedzamy i śpimy. Potem Wergina i nocleg w Chalkidonie. A dopiero potem standardowo Subotica i dom.


Zaczynamy od kotów.






Plażowanie do późnego wieczora.









Jedziemy do Delf.

Samo miasto jest mocno załoczone, a ulice wąskie. Dobrze, że są jednokierunkowe. Udało mi się znaleźć miejsce jakieś 150 metów od hotelu. Idę na zwiady. Mam fart. Przed samym wejściem zwalnia się miejsce. Szefowa wchodzi na ulicę i rezerwuje 'miejsce parkingowe', a ja 'błyskawicznie' wróciłem do samochodu i wygodnie zaparkowałem przed hotelem.





Hotel ma parter, dwa piętra w górę i dwa w dół. Tak jest stromo w Delfach.




Załatwiamy sprawy urzędowe. Polagało to na tym, że szefowa wzięła paszporty, w zamian za to dostaliśmy kawę i zasiedlismy w wygodnych fotelach. Po kilku minutach dostaliśmy klucze i pytanie, o której godzinie życzymy sobie ciepłą wodę. Trochę nas to zaskoczyło, ale przewidując solidne zwiedzanie, prosimy na godzinę 19.
Męczyła mnie trochę ta ciepła woda i w łazience odkręciłem kurek. Leciała przyjemna, letnia woda. Wieczorem była zdecydowanie cieplejsza. Ciekawe.


Zwiedzanie Delf dzielimy na dwie części. Najpierw muzem pod dachem, a potem to na wolnym powietrzu.


"Historia wyroczni to dzieje potężnych mocy, naturalnych i nadprzyrodzonych. Od początku dziejów Grecję regularnie nawiedzały trzęsienia ziemi, fale przypływów, a nawet erupcje wulkanów. Te przejawy potężnych sił natury dały początek starożytnym legendom o kapryśnych bogach i stworzyły sprzyjający grunt do powstania samej wyroczni. W Delfach na zboczu góry, na wysokości około 700m n.p.m., starożytni Grecy wznieśli świątynię ku czci Apolla, boga wróżb. Kusili los, gdyż teren nie należał do stabilnych, a dodatkowo trudno tu było budować. W pobliżu niczego nie było - to było kompletne odludzie. Nie była to dobra lokalizacja, więc Grecy musieli mieć inne naprawdę ważne powody, aby zbudować świątynię właśnie w tym miejscu.

Wybór takiej lokalizacji nie mógł być więc przypadkowy. Co spowodowało, że starożytni Grecy wznieśli w tym miejscu świątynię ku czci Apolla ?
Według mitów pierwsza wyrocznia w tym miejscu poświęcona była Gai - Matce Ziemi i Posejdonowi - władcy mórz. Sanktuarium to określane było wówczas mianem Pytho. W pobliskiej jaskini mieszkał wąż (smok) Python, syn Gai, z którym komunikowano się za pomocą kapłanki Pytii. Pyton został zabity przez Apollina, którego kult przywędrował tu z Krety. Według legendy bóg przybył tu z zamieszkałej przez Kreteńczyków wyspy Delos pod postacią delfina. To od tego zwierzęcia pochodzi obecna nazwa tego miejsca (gr. Delphoi). Wówczas to Apollo przyjął tytuł Pytyjski i objął w posiadanie sanktuarium przeganiając Gaję i Posejdona. Aby uczcić to wydarzenie, a także w celu zjednania sobie bogów, co cztery lata organizowano tu igrzyska pytyjskie (zawody muzyczne, poetyckie i sportowe). Miejsce to stało się najważniejszym, obok Delos, ośrodkiem kultu Apollina - wyrocznia delficka stała się głównym centrum religijnym greckiego świata.

Omfalos w muzeum w Delfach
Zeus wypuścił z zachodniego i wschodniego krańca Ziemi dwa orły. Ptaki spotkały się na niebie dokładnie nad tym miejscem, w którym obecnie znajdują się Delfy. Jeśli by założyć, że ptaki pokonały tę samą drogę, to miejsce ich spotkania było w środku ziemi. W środku całego greckiego świata.

Miejsce to zaznaczał wielki kamień w kształcie jaja, opisywany przez greckiego historyka Pauzaniusza, który odwiedził świątynię w IIw. n.e. Głaz określano słowem ges omphalos czyli "pępek ziemi" albo po prostu omfalos i przechowywano później w świątyni.
Ale fakt, że był to "pępek świata", to jeszcze chyba zbyt mało, aby wybudować akurat tu wielkie sanktuarium. Musiały być więc inne, ważniejsze powody. Zgodnie z inną legendą na południowym zboczu góry Parnas wypasano kiedyś trzody. Pasterz imieniem Koretas zauważył, że w pewnym miejscu stoku jego kozy zaczynały meczeć w niezwykły sposób, lub nawet przemówiły ludzkim głosem. Ciekawy jaka jest tego przyczyna nachylił się nad tym miejscem i zaczął wypowiadać dziwne słowa. Przyjaciele podbiegli do niego. Słuchając go pojęli, że przepowiada on przyszłość. Kiedy wróżby się sprawdziły zapanowało powszechne przekonanie, że miejsce to posiada wieszczą moc. I to była chyba zasadnicza przyczyna późniejszej lokalizacji w tym miejscu świątyni Apollina. Zanim jednak ona powstała wieszczka Pytia, która zastąpiła w przepowiadaniu przyszłości pasterza, wróżyła pod gołym niebem. Potem powstała pierwsza świątynia - w formie szałasu z gałęzi wawrzynu. Drugą pszczoły zrobiły z wosku i swego pierza. Trzecią świątynię odlano z brązu. Nie wiadomo co się z nią stało. Według jednych spadła w jakąś rozpadlinę w ziemi, według innych spłonęła. Czwartą świątynię, kamienną, zbudowali Trofonios i Agamedes. Ludowe opowieści głosiły, że spłonęła w 548r. p.n.e. Dopiero po nich nastały świątynie, o których mamy wiedzę historyczną.
Pytia to nie imię konkretnej wieszczki. Słowo to raczej określa kobietę, która swymi ustami przekazywała słowa boga Apolla ludziom. Pierwsze Pytie zasiadały na trójnogu nad tą szczeliną wypełnioną oparami i wygłaszały proroctwa dotyczące przyszłości. W miarę rozwoju wyroczni, zasiadanie przez Pytię na trójnogu poprzedzone było złożeniem bogu ofiary z kozy. Z czasem pojawili się kapłani, którzy określali kolejność zadawania pytań, dając pierwszeństwo przedstawicielom miast i państw potem dowódcom wojskowym, sportowcom, poetom i w końcu zwykłym obywatelom troszczącym się o swoje rodziny i własne interesy."

[źródło: http://www.kb.neostrada.pl/perelki/delfy/poczatki.htm]


Kiedyś wyglądało to tak:









Ten Sfinks mógłby zadać zdecydowanie większą zagadkę

































Wpisy współczesnych pielgrzymów.








Pępek świata.



ten jest prawdziwy






A ten można pomacać


Wychodzimy z klimatyzowanych wnętrz i rozpoczynamy zwiedzanie. Droga nieustannie pnie się w górę.














Skarbiec Ateńczyków - mieściły się w nim trofea zdobyte w bitwie pod Maratonem


"Na czym siedziała Pytia? Zakreśl właściwą odpowiedź: a. na taborecie, b. na trójnogu, c. na dupie." [K. Daukszewicz]


Siedziała na trójnogu w tym miejscu


Ceramiki nie było, ale kolumn nie może braknąć.













Cyprysy są tam przepiękne




Rynna






Zapewne dedykacja



Pełzniemy uparcie pod górę. Za nami nagle słychać gwizdki strażników, jakies zamieszanie...
Pewnie ktoś był niegrzeczny. Nic to!
Po chwili za plecami słyszymy:
- Wejdźmy tutaj. Strażnicy są zasłonięci! - Nie byli. Gwizdki odezwały się ze zdwojona siłą.

W ten sposób spotkalismy rodaków. W dodatku obficie spełniali libacje dla bogów, co było widać.
W takich przypadkach Basia i ja zapominamy języka rodzinnego i odzywamy się jedynie po angielsku (w zasadzie).

Basia dodatkowo włączyła 'drugi bieg' i zaczęła pruć pod górę. Ja nie jestem taki szybki, ale za to nawalony rodak chciał pokazać co potrafi. Też wrzucił 'dwójkę' i usiłował dogonić moją żonę. Biedak...
Przy jego masie chyba był bliski zawału. W każdym razie długo sapał koło stadionu (na który usiłował wejść, ale strażnik był w okolicy) i głośno wychwalal kondycję mojej połowicy. Szkoda, że Basia nie rozumiała ani słowa.




Droga na stadion. Tam odpoczniemy w cieniu







Kończymy zwiadzanie. Powrót do hotelu, prysznic i idziemy coś zjeść. Nie ma z tym żadnego problemu. Robi się ciemniej i chłodniej. Plątamy się trochę po sklepach. Jest w czym wybierać. Tylko te ceny...
W każdym sklepie, po sakramentalnym 'Hallo', Grecy rozpoznają nas jako Rosjan, albo Polaków. Turcy próbowali zagadywać we wszystkich językach świata, a ci tacy bystrzy!

Zmordowani wracamy do hotelu. Kolejny prysznic (woda gorąca) i spanko.

Jutro przez Parnas jedziemy do Werginy.


  PRZEJDŹ NA FORUM