polaki biedaki cebulaki
    Su2 pisze:


    - Jeżeli w hotelu pisze w języku polskim żeby nie wynosić jedzenia ze stołówki to oznacza, że nie należy tego robić. Owoce to też jedzenie.



Mamy z tym ewidentny problem. Robimy to dyskretnie upychając paszę po kieszonkach, czyli świadomie. Nie dotyczy samej Grecji, ale Hiszpanii, Włoch czyli tam gdzie zaobserwowałem. Nie wiem czym jest to spowodowane, może najzupełniej brakiem wychowania, zdarza się na kilkaset tysięcy Rodaków muszą być również i Ci mniej wychowani.

Wszyscy Grecy, których spotkałem odnosili się do mnie z sympatią, miałem wrażenie, że naturalną nie udawaną. Umiem po grecku może z 10 słów i gdzie tylko mogę to komunikuje to Grekom. Ze względu na mój niezbyt dobry angielski kilka razy po kilka minut tłumaczyli mi dlaczego powinienem powiedzieć Jasas, nie kalimera, albo, że po 19:00 nie mówi się już kalimera. Miłe to było i oni też byli mili.

Jesteśmy narodem oszczędnym i bardzo dobrze. Niemcy też są oszczędni, tylko ich próg oszczędności jest inny niż nasz ze względów wiadomych.

Chcemy być świadomi, sporo narodu zanim gdzieś pojedzie poczyta, podowiaduje się jak tam z miejscowymi, żeby na miejscu nie popełniać fopa. Chociażby na tym forum. Dlaczego ? Bo nie chcemy być postrzegani jako buraki, co nie znaczy, że buraczki się nie znajdą.

Czy Grek postrzega nas tylko pod kątem wydanych u niego w biznesie E ? No wiadomo, że chciałby, żebyśmy zostawili jak najwięcej, ale np., na Zakyntosie starszy jegomość szef taverny podziękował sporej grupie Niemców informując ich, że muszą niestety zjeść gdzie indziej gdyż jego biznes nie obsługuje tej nacji.

Reasumując chyba Grecy nie mają z nami większych problemów.


  PRZEJDŹ NA FORUM