Moje wielkie greckie wakacje - Zakynthos 2014
I jak już pisałem to ostatni dzień pobytu niby nic, ale jeszcze wam zajmę chwilę.

Wieczrem zapakowaliśmy auto tak by rano dopakować te rzeczy które zostały w lodówce i w toalecie, po kolacji staraliśmy się położyć spać jak najwcześniej by nazajutrz wstać wypoczęci, syci widoków które zobaczyliśmy przez cały urlop i ostatniego dnia który był najlepszym zwięczeniem wyspy Zakynthos, udało się szybko zasnąć. Ranek niestety nie przywitał nas promieniami słońca, pogoda z dnia poprzedniego ciągneła się dalej smutny rano standardowo procedura ze śniadankiem, nie bede opisywal, potem poszliśmy pożegnać się z właścicielem hoteliku, bagaże zniesione do końca, klucze oddane i godzinka do wypłynięcia promu o 10.30 w strone pułwyspu peloponez do Kilini, po drodze jeszcze małe zakupy i po bilet na prom, nie duza kolejka z 15 aut i 30 minut, ale przezornie żona poszła się zapytać czy można płacić plastikiem i niestety usłyszała że ONLY CASH tak więc na promenadzie portowej widzieliśmy kilka banków, szybko autem wycofaliśmy się i zaczeliśmy szukać bankomatu a wiecie jak to jest jak się szuka apteki to sa same nocne a jak nocnych sie szuka to widac same apteki wesoły Jednak trafiliśmy na bankomat i udało się wypłacić kase, na promie okazało się że jeszcze ktoś po nas wjechał tak też nie musiałem lecieć jako pierwszy do wyjazdu uffff.







Zante pożegnało nas deszczykiem, po czym od południa już było widać że przez chmury przedzierają się promienie słońca, kilka fotek na pożegnanie i kurs na Patre most 13,20e, potem Kozani i thesaloniki. Okazało się jednak że nasza ZIELONA KARTA nie doszła prawie przez 2 tygodnie więc w drodze powrotnej ominołem Macedonie i pojechałem na Sofie-Bułgarię droga wydłużyła się o niecałe 100km ale nie musiałem liczyć na szczęście z celnikiem, w Bułgarii tańsze paliwo ale niestety trasa od Grecji w przebudowie tak ze nie poszalałem smutny

Droga dobrze oznaczona na Sofie i kawałek obwodnicy stolicy a po tem na Niś w Serbii to też duży + ponieważ końcówka (100 km) autostrady w serbii w stronę Macedoni to droga przez męke przewężenia i obiazdy ale bezpłatne wesoły koło Niśia spanko po przejechaniu około 1100km. Nad ranem ruszyliśmy w strone domu, jeszcze 1400km, serbia autostrada platna, przez Węgry nie płatnymi ale obeodnicą Budapesztu M0 ona bazpłatna i do Słowacji na przejście graniczne w Sachy, Słowacja też bez winietek do cieszyna aaaaaaa potem już tylko 395km do DOMU !!!!!!

Byliśmy przed 3 rano po prawie 18 godz jazdy. I tak syci widoków i urąbani powrotem poszliśmy spać.

Dziękuje wszystkim że chcieli poczytać, po oglądać moje i żony wojaże tym którzy się ujawnili i tym którzy zostali anonimowi, myślę że zakleiłem dziure, w te jesienne dni wesoły


  PRZEJDŹ NA FORUM