Ciekawostki związane z Grecją...czasem można przeżyć lekki szok;))
    anitasz30 pisze:

    odświeżam temat...tym razem wrzucę coś ciekawego dla chcących nabyć jakiś lokal na wyspachoczko)

    "Zakup baru czy dyskoteki rzadko jest prostą transakcją. Dotychczasowy właściciel zwykle rozpoczyna negocjacje od zażądania sporego "odstępnego", udziału w przyszłych zyskach oraz wypłacania mu "czynszu". Na takie warunki nie wolno się godzić i należy poszukać pomocy prawnej.

    Ale i to nie gwarantuje powodzenia. Na mniejszych wyspach często praktykuje najwyżej dwóch prawników, z których każdy dba o interesy jednej połowy mieszkańców kosztem drugiej. Z uwagi na specyfikę zawodu prawnicy są też blisko związani z silnie spolaryzowaną lokalną sceną polityczną i tkwią po uszy w systemie koneksji i wzajemnych przysług. Obcokrajowiec, który chciałby kupić na wyspach jakąś nieruchomość, powinien najpierw sprawdzić, kim jest adwokat sprzedającego (wystarczy zapytać na ulicy!) i niezwłocznie udać się do konkurencji." :-)

    Cytaty oczywiście z przewodnika "Wyspy Greckie" z serii Podróże Marzeń...

    A wrzucę coś jeszcze...oczko

    "...pechowi marzyciele, Grek i Angielka, dwukrotnie próbowali wspólnie otworzyć restaurację na wyspach. Za pierwszym razem umowa o wynajmie lokalu przewidywała, że przeprowadzą na własny koszt jego gruntowny remont. Tuż po otwarciu restauracji okazało się, że budynek nie spełnia wymogów stawianych restauracjom. Właściciel doskonale o tym wiedział, ale cieszył się, że ktoś mu wyremontuje lokal. Kiedy tylko niedoszli restauratorzy wyjechali, wynajął go innemu wyspiarzowi na ouzeri.

    W drugim podejściu para próbowała na innej wyspie otworzyć pizzerię. Pokonali trudności natury biurokratycznej, uzyskali wszelkie konieczne dokumenty, kiedy jednak lokal w końcu ruszył, okazało się, że nikt na wyspie nie chce im sprzedawać potrzebnych produktów spożywczych. Przez jeden sezon ściągali więc wszystko z Pireusu, ale potem wrócili do Aten, gdzie z powodzeniem prowadzą teraz bardzo dobrą restaurację."

    "Wszystkie przedstawione tu historie wiążą się z tym, że na wyspach mieszkają małe, zżyte ze sobą społeczności, dla których każdy kto urodził się gdzie indziej (choćby nawet był Grekiem) jest obcy. Ponieważ większość rocznych dochodów wyspiarzy przypada na kilka letnich miesięcy, należycie dbają by nikt z zewnątrz nie uszczuplił ich środków do życia. Dlatego przeciwko potencjalnym konkurentom, niezależnie od ich pochodzenia, wytaczane są zwykle wszystkie działa z bogatego arsenału greckiego ustawodawstwa." :-)

    Ten sam przewodnik...oczko

    Znowu pewnie ktoś na mnie nakrzyczy, że nie wszędzie tak jest...pewnie nieoczko Zastanawiam się teraz jak ten kryzys wpłynie na nastawienie wyspiarzy do małych, prywatnych "inwestorów" oczko Nie ukrywam, że ja swoich marzeń o posiadaniu "czegoś swojego" na Krecie nie porzuciłam...zapewne taurus i parę osób tutaj też nie...oczko



Ojej... teraz doczytałam wszystko... Na Miłość Boską, nie cytujcie tego przewodnika. Takie wiadomości to poziom gazety "Super Express". Takie same przypadki można też przytaczać z Polski w nieskończoność. Wystarczy podpytać osoby, które otwierały swoje interesy. Ja mogę powiedzieć za to z drugiej strony, bo przecież mamy w Elladzie swoją firmę. Nie powiem, żeby załatwienie wszystkich spraw formalnych poszło jak z płatka, bo trzeba było się nieźle nabiegać. Trochę jak w Procesie Kawki. Ale prócz kilki incydentów nie spotkałam się z czymś takim, by ktoś podkładał mi nogę. A wręcz przeciwnie. W moim przypadku spotkałam się z bardzo dużą pomocą i życzliwością samych Greków. Jestem zdania, że jeśli robi się coś zgodnie z prawem, rzetelnie i uczciwie, a inni widzą, że wkłada się w to wiele serca i przede wszystkim pracy, to ludzie naprawdę będą pomagać.

W każdym razie chciałam wrócić tu do tematu powiedzenia "nie udawaj Greka". Właśnie piszę posta na ten temat, więc bardzo by mi pomogło, jeśli napiszecie jakieś swoje uwagi.
Podpiszę się pod wypowiedzią Zoi... W moim przypadku jest tak samo!!!! Coś obiecane, a później ... nagły zanik pamięci! Mało tego, robi to nagminnie mój mąż, który ma serce na dłoni i nigdy bym go o coś takiego nie podejrzewała... Pierwszy lepszy przykład. Obiecał, że kupi mi kolczyki. Stoimy przed sklepem i są... No ale u Janiego... nagły zanik pamięci. UDAJE GREKA!bardzo szczęśliwyD Mało tego, mówi to z taką miną, że widzę że nawet i cierpi i jest całkowicie przekonany, że mówi prawdę. I tu nasuwa się pytanie: należy udowodnić mu, gdzie jest prawda, czy dać sobie spokój? a może jest jeszcze trzecie wyjście???


  PRZEJDŹ NA FORUM