Wybory do Parlamentu
25 stycznia 2015
Tzw. "nowoczesna lewica", nawet w Grecji, już teoretycznie nie opowiada się za państwowymi zakładami pracy, może poza "gałęziami strategicznymi"- i stąd np. stop dla prywatyzacj Pireusu, zresztą śmiesznej samej w sobie.

Kwestia administracji to typowa kiełbasa wyborcza w Grecji. Ostatnio ten sektor mocno oberwał, bo wreszcie zaczęli racjonalizować zatrudnienie.
A chociazby z doświadczeń p. Tuska wynika dobitnie, że 1 miejsce pracy w administracji to co najmniej 4 głosy więcej. W Polsce "socjalistycznej" w '89 urzędników było 140 000 czy jakoś tak, teraz mamy prawie 800 000.

Przedsiębiorstwa państwowe- nie, nie idźmy tą drogą. To już po prostu było. A jeśli gdzieś jest, to jak na dłoni widać, że działa gorzej niż prywatne. Np. modne ostatnio kopalnie.
Bogactwo tworzy wartościowa praca, która coś wnosi na rynek. Siedzenie za biurkiem w urzędzie nie wnosi zwykle niczego, w dodatku bardzo często szkodzi. Bogactwa z tego nie będzie.

No ale to spory ideologiczne i nie wiem, czy są na forum mile widziane, nawet w takim temacie.

Ad rem, to póki co wygląda na to, że nowy grecki gabinet pręży muskuły i sprawdza, ile uda się "ugrać" u zachodnich pożyczkodawców a formalne nastawienie nowych rządzących to "chcemy mieć ciastko i zjeść ciastko"- tak ewidentnie naiwne, że aż śmieszne.
Na dzień dzisiejszy raczej nie chcą wychodzić z EUR, bo nawet tak światłe umysły jak greccy socjaliści nie mają pojęcia, jak taki proces przeprowadzić i jakie by były konsekwencje dla gospodarki. W takich warunkach, przy zachowaniu wspólnego rynku UE i przepływu ludzi/kapitału, to skończyłoby się to w najlepszym razie na realnej dominacji EUR jako waluty "twardej" a śmieciowa drachma byłaby śmieciowa. Sytuacja znana np. w Rumunii i Bułgarii lat '90- a nawet do dzisiaj Rumuni wyceniają "poważniejsze" i długotrwałe usługi w EUR, np. kupno samochodu czy nawet abonament telefoniczny.

Z drugiej strony, za darmo nikt im EUR nie da na regulowanie zobowiązań wobec swoich obywateli. Jak nie pożyczą, to tych wszystkich obietnic wyborczych- płacąc w EUR- po prostu fizycznie nie będą mogli spełnić.
A na zachodzie przebrzmiewają już dość głośno opinie, że ewentualne opuszczenie EUR/bankructwo Grecji nie będzie aż tak straszliwe, jak się wydawało.

Dla nas, turystów, w przypadku "grexit" paradoksalnie mogłoby się zmienić bardzo niewiele. Nadal każdy szanujący się Grek przyjmowałoby płatności właśnie "twardą" walutą i zależnie od stabilności kursu, "drachmy" by nie brał wcale lub mniej chętnie niż EUR.
Przypomina to komuś sytuację z Chorwacji z całkiem nie tak dawna, gdzie ciężko było uzyskać cenę kwatery w kunach? oczko
Znów zależnie od siły zawirowań i rozwiązań walutowych, utrudnione mogłyby być płatności kartowe w Grecji.


  PRZEJDŹ NA FORUM