Koniec ofert all inclusive w Grecji ;) Bo się nowym rządzącym nie podobają ...
    ogorek pisze:

    W scenariuszu w którym GR rezygnuje z EURO i opuszcza strefę (ktoś mi tlumaczył, że takie są zapisy, że całkowicie musi opuścić strefę EU) będzie Drachma i Wizy. Ale raczej na pewno będą się starać aby turyści z jednym i drugim nie mieli problemu (taką mam nadzieję).


Znów troszkę ponudze, ale może akurat ktoś będzie zainteresowany:

Nie wiem czy mieliście styczność z Rumunią i Bułgarią lat '90-tych... Grecja po ewentualnym "grexit" może realiami ekonomicznej codzienności bardzo przypominać tamten okres.
Bułgaria i Rumunia nie zdecydowały się po obaleniu poprzednich ustrojów na terapie szokowe (jak Polska, Czechosłowacja, Węgry) a la Balcerowicz, bo "bezrobocie" i "bezduszny rynek"... Efekt był taki, że stracili co najmniej dekadę rozwoju w/s do nas, ale ja o czym innym.

Brak przysłowiowego "planu Balcerowicza" spowodował, że Rumunii i Bułgarii walka z inflacją zajęłą ładne kilkanaście lat. Jeszcze w roku 2000, inflacja w tych krajach oscylowała wokół 50%, a wcześniej nawet bliżej 100%. Taka warotść wskaźnika inflacji już de facto uniemożliwia rachunek ekonomiczny w dłuższej perspektywie, co skutecznie niszczy rozwój gospodarczy- pojawia się również pojęcie "twardej waluty", która wchodzi do codziennego obrotu. W latach '90 wszystkie poważne rozliczenia prowadzono w markach niemieckich, później zastąpionych przez Euro. Do dzisiaj w Rumunii (i możliwe, że w Bułgarii też) np. samochody czy abonamenty telefoniczne, oraz droższą elektronikę, wycenia się w EUR- tak niejako "na wszelki wypadek", chociaż wskaźniki i polityka pieniężna to niebo a ziemia w/s do lat '90.

W przypadku Grecji, ktoś, kto podejmie się wyprowadzenia ze strefy EUR będzie musiał wykazać się ogromną wiedzą, sprytem, wyczuciem i szczęściem, żeby gospodarka grecka nie zaczęła przypominać Rumunii i Bułgarii AD 1990s. Zwłaszcza, że upadek z wysokiego konia boli bardziej. Nowa waluta będzie poddana bardzo dużej presji inflacyjnej z uwagi chociażby na mocny spadek wartości. Pojawi się siłą rzeczy "drugi obieg" EUR i to oczywiste. Kwestią otwartą pozostaje to, czy obrót EUR będzie w ogóle legalny w okresie "przejściowym"- co i tak zapewne wiele nie zmieni.

Ponieważ bogactwo nie jest tworzone przez kolor farby na papierze a przez wydajną i wartościową pracę i inwestycje- odpływ realnego kapitalu i inwestycji spowoduje dalszą zapaść gospodarczą. Za drachmy nie będzie czego kupić, co znów napędzi inflację. Nagle stanie się jasne, że praca w budżetówce nie dość, ze niczego dla gospodarki nie tworzy, to jeszcze jest ogromnym obciążeniem.
Pytanie co wtedy zrobią Grecy- czy zwrócą się ku rozsądkowi, gospodarka i kurs nowej drachmy znajdzie dno a potem się od niego odbije w miejmy nadzieję nowej, bardziej pro-rynkowej rzeczywistości? A może zagłosują gremialnie na komunistów z KKE, którzy już od dawna obiecują dobrobyt klasie robotniczej, rzecz jasna kosztem burżuazji, której troszkę w Grecji jeszcze jednak zostało? Zawsze raźniej cierpi się biedę wiedząc, że socjalizm/komuniM redystrybuuje ją równo dla wszystkich oczko

W takiej sytuacji radą jak zarządzać turstyką służą sami Fidel i Raul. Przyznać trzeba, że na Kubie jest to stosunkowo sensownie rozwiązane- zważywszy na realia gospodarcze tego kraju- a turstyka jest nadal możliwa, choć kłopotliwa.

A- wiz wcale nie musi być, może być przecież typowy ruch "bezwizowy". Mało tego, Grecja może teoretycznie pozostać w Schengen, ale w obliczu kryzysu walutowego na taką skalę, raczej nikt nie będzie chętny na przyjmowanie różnego rodzaju kontrabandy oczko

Na pewno żyjemy w bardzo ciekawych czasach wesoły




  PRZEJDŹ NA FORUM