Handlowcy i restauratorzy w Grecji oszukują!
Liczyć i nie dawać się skubać!
Dorzucę swoje wspomnienie:

Było to drugiego dnia pobytu w Sarti.
Początek lipca 2014.

Po plażowaniu pojechałem ze Stanleyem do Carefoura.

Zrobiliśmy zakupy „nakazane” nam przez nasze małżonki i . . . . . . . . . . coś jeszcze

Podchodzimy do kasy.
Tam nas kasują – to normalne!

Ale Stanley zauważa pewną nieścisłość:

Zamiast jakiegoś drobiazgu policzyli mu dużą paczkę proszku do prania.

Za jakieś – nie pamiętam dokładnie, ale może z 15 euro.

My przecież nie planujemy żadnego prania.

Szacunek dla Stanleya, że się zorientował.

Stanley idzie do kasy i tłumaczy.
Podchodzę i ja . . . . . i pomagam w konwersacji.

Pani – Greczynka, mówi , że tak kasa nabiła i już !!!
Trzeba zapłacić, a co dalej to się zobaczy.
Najpierw trzeba zapłacić!!!


Pa kilkuminutowej „rozmowie” kasjerka prosi o pomoc kolegę, może kierownika.
Był dość młody!!!

Ten - nieco lepszym angielskim mówi, że :
- nastąpiła pomyłka i jak jutro = pojutrze, przyjdziemy robić zakupy to oni nam uwzględnią tą nadpłatę.



Ale jak my będziemy im tłumaczyć „taką zamianę”.

Już oczyma wyobraźni widzimy tą rozmowę i nasze wyjaśniania, że ktoś nas tu naciągnął.

Po 10-15 minutach głośnych – po grecku - rozmowach, ustalamy – my Polacy - bo jesteśmy nie u siebie, że pójdziemy na kompromis.


Nie będziemy odkładać zakupów z nadpłaty na „future”, bo możemy się nie dogadać.


Mówię do Stanleya:
- Bierzemy za różnicę Mythosa.jęzorbardzo szczęśliwyoczko


  PRZEJDŹ NA FORUM