Premiera 2015: Odyseja Peloponeska
Widzew nigdy nie zginie!
Akt V - Vasia


Odsłona 1 - U komunisty w Gibraltarze Wschodu

Kolejne góry i w końcu oczom podróżnikom ukazała się wielka skała wystająca z wody.
Moni Emvasis (Monemvasia), czyli „jedno wejście” — nazwa tejże skały wzięła się od jedynej drogi dojazdowej z lądu stałego, prowadzącej przez długą na kilometr groblę, zbudowaną w tym stuleciu na miejscu dawnych drewnianych mostów.

Prasino Vellos zaparkowane po grecku...czyli na zakazie... i można zanurzyć się w mieście na tej skale, które swój początek miało w VI wieku.



Najpierw zdobycie kamiennego apartamentu... jak się okazało po przyjeździe u brata znanego greckiego komunisty Janisa Ritsosa.
Komuchy, ale eurodudki biorą.
Szok kulturowy - drzwi zamykane na kłódkę, dwa pokoje w kamieniu... ech... efekt psuła tylko klimatyzacja, prąd i bieżąca woda. Ale cóż - nie można mieć wszystkiego...



Po rozpakowaniu się - wieczorny rekonesans po Castle of Monemvasia. Widoki, atmosfera jak ze starożytnej bajki... no i knajpka.
Telemach znalazł wielką lufę armaty (zdjęcie 2), Odyseusz lufę też znalazł (zdjęcie nr 3).
A tsipouro armacie Odyseusza na imię było...





Sufler:
Ritsos Guesthouse - 70 euro za miejscówkę trzyosobową, do rezerwacji na bookingu i taniehotele.be.
Nocleg Odysei - klimat bizantyjski, wszytko w kamieniu... trzeba to przeżyć.
Nie wolno przyjechać do Monemvasii i nie spędzić nocy w jej murach!
Ale Ritsosa nie polecam - u komunisty oszukują.
"Included: free breakfast" - pani z hotelu przynosząca klucze uparła się, że free to znaczy, że nie ma. Że free breakfast oznacza, że mamy wolność znalezienia sobie śniadania na mieście.
Komuchy, oszuści.


  PRZEJDŹ NA FORUM