Peloponez (Tolo) czyli atakujemy Ateny
Stolica skąpana w słońcu
Subiektywna wycieczka logistyczna do ATEN na przełomie lipca i sierpnia 2015 roku

Tak sobie leżałem w domu i myślałem. Co chciałbym w Grecji zobaczyć.... leżałem i myślałem, myślałem i czytałem, czytałem i wybrałem ... koniecznie musimy zobaczyć Ateny.

Ma to być wycieczka jednodniowa związana z obwąchiwaniem obowiązkowych gruzowisk i liźnięciem miasta jęzor

Przedwczoraj już w apartamencie (cóż za gustowne nazwy wynajmowanych miejsc) doszedłem do wniosku,że Ateny zrobimy na początek jako najbardziej chyba uciążliwa choć miła wycieczka. Niestety wiązała się ona z wczesnym wstawaniem, prażeniem człowieka w słońcu i nocnymi powrotami. Był też plan nocnych Aten ale o tym później jęzor

No i nadszedł ten dzień: pobudka, szybkie śniadanie i mycie zębów. O 6.30 byłem już w samochodzie. Dobrze,że włożyli klime do fury bo rano termometr pokazywał już 24,5 stopnia.

I ruszamy, na początek powoli i ociężale, miasto prawie śpi, albo dopiero poszło spać, temperatura w samochodzie maleje, pojawiają się uśmiechy aż do uchylenia szyby. Buch "piec martenowski" wpadł do środka, nie wysiadamy, Ateny zobaczymy z samochodu ... żartowałem.

Przejazd przez Peloponez fajny i szybciutki, zadziwiające szerokie drogi, budzą się tawerny i stacje benzynowe a my twardo jedziemy dalej. Na każdym skrzyżowaniu mam oczy dookoła głowy, bo wiecie ... Grecy atakują na swoich szalejących maszynach. A co tam pierwszeństwo, co to jest stop i podwójna ciągła jęzor Pewnie pozostałość po starożytności,niepotrzebny bym.

Opuszczamy Pelo i hop na autostradę. Tutaj brameczki co chwilę: raz 2,5 1,8 2,1 oczywiście eurasków tylko w gotówce (PAMIĘTAJCIE - NO CARDS) i ledwo wyjechałem już oskubali mnie na prawie trzy dychy polskie. No i pewno będą chcieli tyle samo w drodze powrotnej. Ale mój kasjer opanował kolekcjonowanie monet i płatności idą sprawnie. Reszta wydana, grzecznościowe pozdrowienia i uśmiechy a Tzipras cieszy się z wpływów do kasy bardzo szczęśliwy

Dwie godzinki w podróży,trochę tłoczno, samochody się kręcą z pasa na pas, dwukółki jadą na oślep pomiędzy samochodami ale mają więcej kasków na głowach. Tak z 50 % wesoły Nawigacja dzielnie prowadzi nas przez skrzyżowania na zaprzyjaźniony parking. Tutaj pakujemy niezbędne rzeczy, bukłaki z wodą i ruszamy na podbój Hellady unikając jak można słońca.

Okazało się,że jesteśmy na zapleczu Parlamentu. Od tyłu też zachodzi zmiana warty pod okiem "pilnowacza" - super. Te wygibasy, obroty, tupania .... dodają wrażeń emocjonalnych z zabarwionym uśmiechem na twarzy. Zresztą zobaczymy to jeszcze raz wieczorkiem na froncie. Eksplorując płot parlamentu widzimy uzbrojonych policjantów. Żeby nie robić z ukrycia zdjęć pytany "kamizeklowicza" czy można cyknąć fotkę, bo na komisariacie pewnie chłodniej tylko widoki kiepskie. On kiwa głową, robimy i odchodzimy. Dopiero potem zorientowałem się,że on kiwał głową na TAK ale nie na polskie TAK tylko na greckie NIE (ale przy fotkach ustawiał się dzielnie uśmiechał i nie uciekał). To było chyba takie babskie nie jęzor

UWAGA: - I nich TAK to jest NE i kręcenie głową lewo prawo, a NIE to jest OXI i kręcenie głową góra dół.
Normalnie do góry nogami i można się naciąć, czego i ja dwukrotnie doświadczyłem.

Ale nas nie aresztowali, więc idziemy dalej. Mamy front Parlamentu, tu skończyła się zmiana warty, więc kierujemy się trochę na czuja w kierunku na Akropol. Błądziymy troszkę po zabytkowej dzielnicy Plaka (ach te uliczki i kawiarenki) i lądujemy pod Akropolem. Wchodzimy boczną bramą tylko za gotówkę (główne wejście przyjmuje też karty) i wchodzimy. Wchodzimy za 12 eurasków, a studenci po okazaniu legitki dostają wjazd free.

PAMIĘTAJCIE O LEGITYMACJACH swoich starszych i młodszych dzieci.

Zresztą i bilet płatny i bezpłatny oferują w swojej cenie wejścia do wielu miejsc w Atenach. Ma trochę kuponów, oddzieranych tu i tam, a młodziaki nadal gratis. Fajne rozwiązanie i oszczędne. Niestety nie wszystkie miejsca są w cenie (np muzeum Akropolu 5E, młodziaki dalej gratis, Stadion Kalimamara (bo nie warto - można dobrą fotkę cyknąć z zewnątrz) - nie wchodziłem, nie wiem.

Wyjście na Akropol po schodach pod górę, troszkę obleganych zacienionych miejsc, remonty czy rekonstrukcje. Nie będę opisywał zabytków bo to każdy sobie znajdzie i doczyta.Opaleni pięknie po Akropolu schodzimy na dół. Zaraz po wyjściu głównym wejściem jest obok taka wyślizgana skała z wejściem po schodach, betonowych, także metalowych z pięknym widokiem na wzgórze.Polecam do fotek, ale też z rana. Bo potem pewno Armagedon, bo tłok i ślisko. Uwaga na nogi !!!, ręce i głowy zresztą też. Wejście bez ka ka kasku jęzor

UWAGA: Atakujcie Akropol zaraz z rana, bo chłodniej i dość mało ludzi. Jak schodziliśmy pod gór waliły tłumy. Ani spokojnie obejrzeć, nie mówiąc już o kameralnej fotce.

Z Akropolu udaliśmy się podnóżem do Muzemu Akropolu. Tam wywaliłem kolejne 5 eurasów, młodzi free i obejrzałem oryginały zabytków. Trochę pourywanych głów, tablic i posągów. Muzeum duże, na dole odkryte wykopaliska, ze zdjęciami kłopot po wszędzie prawie nie wolno oprócz kilku miejsc (chyba,że ktoś robi z kolana i najlepiej nie lustrzanką, bo ochrona pilnie się przygląda). Co nie znaczy,że jest to niemożliwe. Zwracają czujnie uwagę ale do pierdla nie wrzucają, głodnych lwów też nie widziałem.

UWAGA: W muzeum kontrola plecaków, duże trzeba zostawić w bezpłatnej przechowalni, no i jest klima i piętro z pamiątkami i żarcie jakby ktoś zgłodniał z widokiem na Akropol. Tutaj odetchniecie od upału. Nie trzeba zwiedzać muzeum aby skorzystać z klimy, zrobić siku i odpocząć na stołeczkach.

UWAGA 2: Wychodząc z muzeum w prawo kawałek po lewej informacja turystyczna z darmową mapką I GADACZAMI PO ANGIELSKU. Tutaj też nieoblegana sikalnia i też ..... hmmm ... z wodą, mydłem i papierem do ... no tego, wiecie ... wesoły

UWAGA 3: W gracji nie wyrzuca się tego ... no wiecie ... zakolorowanego papieru do ubikacji tylko do kosza obok. Składamy go tak, aby nie drażnić oka następnych zawartością do środka. Często wybierają, więc niewiele widać i czuć. W zasadzie nic nie czuć bardzo szczęśliwy

Potem wracając się z IT w prawo idziemy podnóżem do kolejnych zabytków.Wchodzimy do parku w kierunku na Obserwatorium astronomiczne. Tutaj też fajna odkryra skała z widokiem na Akropol. "Ludziów" brak, luz i komfort.

UWAGA Co jakiś czas są kraniki z wodą do picia (takie wodopoje co można z nich pić od razu do buzi) Bardziej wyzwolone panie wiedzą o co chodzi.Z tych kraników ludzie nabierali wodę w butelki (polecane małe 0,5 litra bo łatwiej nabrać) lub szerokie naczynia (bo łatwiej trafić - tu panowie wiedzą o o chodzi). Wiadra nie polecane natomiast polecana znajomość fizyki z tematyki - jaki kąt daje optymalny zasięg (tu żołnierze sobie doskonale poradzą) bardzo szczęśliwy

Schodzimy z obserwatorium ścieżka w dół koło pilnującej pani, u której jako jedynej spotkaliśmy wodę jak z lodówki. Inne wodopoje mają wodę o różnej ciepłocie, ale wiecie, jak się chce pić to się żłopie co jest.
Jak ktoś chce to wyciąga eurasy i bierze pepsi z lodówki lub frappe z tawerny.

UWAGA: Po drodze jest mnóstwo knajpek, menu po angielsku z obrazkami, kelnerzy życzliwi zaczepiają i cierpliwie tłumaczą (bo co, bo trza nagonić turystów). My też daliśmy się nagonić na obiad, trzy rodzaje mięs na grillu, ala szaszłyki, chlebek pita, pomidorki, ogórki, sos tsatsiki (uwaga czosnek), ładnie podane i przybrane. Cena 6,5 eurasa za danie, 3E za frappe. Nie śpieszcie się z piciem frappe (a bo się chce pić) bo zanim wszystko się rozpuści to zostanie piana a tą ciężko wyssać (panie wiedzą o co chodzi). Na stolik podają też wodę z lodem (gratis) do zaspokojenia pragnienia, którą w końcowym efekcie zużyłem częściowo do rozwodnienia i zbezczeszczenia frappe, bo zrobiła się siekiera a sama woda już mi się znudziła. Wody wypiłem nie wiem ile litrów na trasie, większość wyparowała przez głowę lub się wylała na koszulkę.

UWAGA: Warto zabrać na wycieczkę mały ręczniczek, aby obetrzeć tu i tam i ewentualnie wytrzeć się po umyciu buzi wodą z wodopoju (tu panowie mają lepiej bo nie ściera im się makijaż) :p

Po posiłku i odpoczynku, mnie jako facetowi wystarczyło, babki mówiły,że się bardzo najadły poszliśmy dalej w kierunku terenów Muzeum Agory. Znów zwiedzanie w niemiłosiernym upale.

UWAGA: "Mamusie i tatusie" niech pamiętają o wysmarowaniu mocnym kremem z filtrem nie tylko swoje odkryte części ciała ale też ciałka milusińskich. No i czapki (najlepiej białe) na makówki. Można je też pomoczyć dla ochłody.

Po Agorze zwiedzają po drodze wykopaliska (filary) Zeusa, uliczkami przez centrum dotarliśmy do stadionu "Kalimarmaro" - tutaj płatne, nie warto wchodzić, ale warto zobaczyć. Zdjęcie bezproblemowe z frontu zza barierek. Potem przez park do Narodowych ogrodów, gdzie przycupnęliśmy koło fontanny Zappeion, w oczekiwaniu na pełną godzinę zmiany warty pod Parlamentem.

UWAGA: W parkach śpi, kręci się element (bo chłodniej) a nawet mieszka, ale nie czułem się zagrożony. Zajmowali się sobą i swoimi reklamówkami bardzo szczęśliwy

Gdy nadszedł ten czas udaliśmy się pod Parlament. Tutaj czekaliśmy na zmianę warty.

UWAGA: Warto ustawić się po środku między budkami zaraz za białymi kaflami, bo nie dość, że pilnujący oficer odsunie fotopstrykaczy, to zmiana warty wchodzi właśnie przez środek. To według mnie najlepsze miejsce do fotek i filmowania.

Zmiany nie będę opisywał bo jest w necie, mówię,że nawet ta nieuroczysta niedzielna też jest długa i bardzo fajna w oglądactwie.Chciałbym porównać jeśli gdzieś znajdę.

Nastąpiło pożegnanie z Atenami, fotki z zaprzyjaźnionym parkingiem, wymiana uśmiechów i powrót do domu.

UWAGA: Paliwo tańsze w Atenach na wjazdówce do autostrady nawet po 1,477 benz (wcale ne byle jaka stacja bo Revol), koło autostrady ponad 1,69, na Peloponezie około 1,525. Warto więc zatankować w Atenach wbrew pozorom.

Po drodze znów brameczki i znów ubyło eurasków (było bardzo tłoczno-bo pewnie piątek), mały nocny przystanek u handlarza z owocami i nie tylko. Gość miał też oliwę, wino - wytrawne po 2,5E za 1,5 litra i 5E słodkie i półsłodkie. Były też jakieś dziwne warzywa i owoce, które nie wiem czym są i jak się je je. Na surowo czy gotowane, obierane.

Podpowie ktoś ? plizzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzzz

W domciu byłem około 22.30 nawet nie tak mocno zmęczony, ale prysznic i piwko ukoiły mój organizm bo niedługo zrobiłem chhhhhhhhhhhhhhhhhhhhhrrrrrrrrrrrrrrrrr.

I to by było na tyle.

Mój subiektywny opis nie miał na celu opis zabytków, tylko bardziej skupienie się na logistyce i poradach dla tych co też wskoczą na dzień do Aten nie tylko z Peloponezu. Wtedy niech zaczną czytać od parkingu bardzo szczęśliwy

UWAGA: Ateny odebrałem jako spokojne.Bankomaty stoją, kolejek brak. Wszystko działa bez problemu. Żarcia pod dostatkiem tylko jeść się nie chce od upałów. Przed parlamentem nikt nie rzucał koktajlami mołotowa. Instytucje wszelakie otwarte. Policji nie widać (oprócz parlamrntu). Czasami snują się motorami po kilka sztuk lub stoją w cieniu w parku w koegzystencji z kloszardami.


UWAGA 2: Najgorzej odebrałem szaleńczy ruch samochodowy, a głównie motocyklowy - bo dwukółka wyczyniały najróżniejsze fikołki między samochodami - iście bardzo niebezpieczne. Podtrzymuję oczy wokoło głowy bo przepisy tutaj są chyba tylko na papierze, a ja wystawiając migacze i zatrzymując się na stopie czuję się jak odmieniec.

Praktycznie nie spotykam Polaków, ani polskich rejestracji. Może to być wynik złej propagandy w naszej TV z czego (swojej TV) nawet śmieją się Grecy. Same media wytworzyły taki obraz Grecji, niszcząc swój kraj i zniechęcając turystów.

I to by było na tyle dla potomnych podróżników i czytaczy forum bardzo szczęśliwy

UWAGA - MAPA Znalazłem fajną mapkę z zabytkami. Była na stojaku przed schodami do muzeum akropolu i była gratis. Co prawda jest sponsorowana reklamą knajpy SMILE, ale bardzo fajnie i czytelnie zrobiona do zwiedzania. Z ulicami i symbolami zabytków. Polecam.


  PRZEJDŹ NA FORUM