Grecja vs Chorwacja - porównanie cen... |
sylbiel pisze: Cytryny to akurat zawsze zrywam w Grecji bezpośrednio z drzewa:-), o imporcie nie ma co mówić. W knajpie może być oczywiście różnie. Do miejsc gdzie jest grill elektryczny - nie wchodzę. Nigdy nie trafiłam na musakę, która byłaby zapiekanką makaronową, ale może po prostu miałam szczęście. Omijam knajpy przeznaczone tylko dla turystów. Nie jestem specjalistą od handlu, ale dopytywaliśmy o fermy kurze na wyspach, i twierdzili, że nie mają takich. Może nie wynika to z umiłowania dobrego jedzenia przez Greków ale z klimatu, mogę sobie wyobrazić koszt takiego przedsiębiorstwa (klima itp.). Tam kurze nogi (przynajmniej te, które jadłam) miały ciemny kolor, co oznacza, że za życia zwierzątka biegały a nie siedziały w klatach... Kozy i jagnięta w dużych ilościach zastępowały nam drogę na obrośniętych ziołami pagórkach i w okolicach lasów, ale może hodują je dla Holendrów, na wymianę za sałatę.... pierwsza moja musaka zjedzona w knajpce w Matali na Krecie prawie 20 lat temu był tłusta i bez smaku ach, te forumowe opowieści z mchu i paproci: "jem tylko w tajnych miejscach dla tubylców, a każda potrawa to symfonia smaku ekosreko i milion lat tradycji, z góry patrzę na turystyczny motłoch karmiony odpadkami" |