Peloponez (Tolo) czyli wycieczka na koniec świata
W odchłań Hadesu i co dalej ?
No to zaczynamy.

Wyprawa na koniec świata z Tolo rozpoczęła się około 7.00
Na początku nudno, te same góry, ta sama trasa, nawigacja oszukuje z czasem nie pierwszy raz. Zazwyczaj jestem na miejscu 1,5-2 godzin wcześniej. Ale cóż niech gada sobie.

Jedziemy na Trypolis, omijając go, potem Sparta, kierunek Githo, aż w pewnym momencie pojawiają się drogowskazy brązowe na jaskinie. Krótki zjazd prawie do wody i jesteśmy. Jest 9.30 a nawigacja odgrażała się 11.03 jęzor

Parkujemy na górze po prawej stronie, pod drzewami, mamy szczęście jest sporo miejsc mimo,że jaskinia czynna od 8.00 Jak się okazuje za godzinę gdy wychodzimy jest bardzo dużo ludzi a miejsc parkingowych już niewiele (nawet tych wzdłuż ulicy).

UWAGA 1: Rano to bardzo dobry czas, bo i przy kasie luźno i na łódkach mniej miejsc zajętych. Bilet 12E dla dużych i niestety brak "darmo" dla małych. Nawet tam gdzie zawsze było gratis tu w większości opcji ULGA DO 8E ! Także pierwszy raz i jedyny studenciak zapłacił euraski.


UWAGA 2: W jaskini nie jest zimno (chyba,że ktoś to wyjątkowy zmarzlak) i nie trzeba dodatkowego okrycia. Dają kamizelki do założenia, kasków brak. Uwaga na odchylanie się podczas płynięcia i głowy, jest nisko czasami, czasami bardzo. W bardziej niebezpiecznych miejscach są koła na wodzie i pomarańczowe bojki jakby co. Nie wiem jaka głębokość wody. Łódki 10 osobowe. Najlepsze miejsce dla foto na pierwszej ławce na dziobie i pierwszej łódce. Niby nie wolno video wesoły ale foto wszyscy śmigają.

Niestety nam przypadł 2 rząd bo grecy mieli preferencje u wioślarza-sternika. Mimo, że było więcej zagraniczników w naszej łajbie, coś tam buczał po grecku i upominał ciągle już po angielski "senior" spokojnie wesoły Tak przepłynęliśmy piękne, przecudnej urody - nie wiem ile jęzor i wysadzili nas na pomost. Oczywiście można było robić foty. Potem szliśmy już pieszko samodzielnie po suchej części jaskimi robiąc fotki do woli. Nikogo nie było z nami nikt nie popędzał ! Dotarliśmy do wyjścia i już na świeżym powietrzu ten kto wyszczerzył się do komercyjnego aparatu mógł kupić fotkę ze swoją facjatą w łodce jak dobrze zrozumiałem za 4 eurasy.

UWAGA Poniżej kas jest WC, czysta i pachnąca. Z mydełkiem i papierem. Raj dla potrzebujących i estetów jęzor Tylko,że było rano i jeszcze nie zas .... i nie zjedli papieru jęzor

Wsiedliśmy do zacienionego samochodu .... ufff. Picie z lodówki i rura do przodu. Hades nie będzie czekał wesoły
Jedziemy w kierunku Vathi, ku miasteczku z domami w postaci wież. Historie to sobie każdy sam poczyta. Domy pojawiają się już wcześniej, niektóre odbudowane, niektóre porozwalane i zburzone oraz opuszczone. Po drodze, przy drodze cmentarz w postaci rzędów kapliczek, tak, nie poników kapliczek pewnie tych co się tłukli i nie przeżylijęzor

Po Vathii chodzimy samodzielnie między domami, niektóre zamieszkałe, niektóre w ruinie. Robimy tak aby nie zakłócać spokoju mieszkańcom. Nie zrywamy owoców i nie wchodzimy na zamieszkałe podwórka. Fotki tu i tam.

UWAGA To największe skupisko domów z wieżami, po drodze widać mniejsze lub większe zabudowania także pojedyncze wysoko w górach (jak oni tam żyli) ? Najlepsze miejsce na fotę ogólną to "parking" powyżej miasteczka za zakrętem.

Opuszczając miasteczko z wendettą w tle kierujemy się na koniec świata. Droga kręta,z zadziwiająco dobrym asfaltem i szerokim zresztą kończy się ubitym parkingiem. To koniec dla kółek,początek dla nóg.

UWAGA Przydają się buty najlepiej "pomarańczowe" z twardą podeszwą bo czasami ścieżka wyłożona jest naturalnymi ostrymi kamieniami. Żadnych klapek - szkoda nóg, ale buty górskie niepotrzebne, wystarcza tradycyjne "adidasy". No i zapas wody bo idziemy po łysym otwartym terenie. Upał 2 km w jedną stronę.

Dlaczego pomarańczowe, bo tam pył taki ceglasty, wulkaniczny i osiada na butach, nogach i ubraniu. Jak ktoś zdejmie buty po wędrówce to ma jasne stopy i nienaturalnie opalone łydki jęzor
Idziemy z górki i pod górkę pokonujemy kolejne niewielkie wzniesienia i po .... kurcze nie spojrzałem na zegarek ... jesteśmy na miejscu. Forpocztą końca świata jest widziana latarnia morska. Docieramy do niej, to punkt widokowy z czerech stron. Powiewa ładnie grecka flaga. W latarni ktoś jest, czuć kotlety schabowe, kręci się człowiek ale na obiad nie zaprasza. Skandal. Tyle kilometrów i nic bardzo szczęśliwy

Miał być Hades, miało być piekło, a był R A J R A J R A J R A J R A J R A J R A J

Piękne surowe widoki, te skały wulkaniczne jak żółty ser, ale biały i czerwono szary jęzor ten błękit wody, ta okolica. Chce się wyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyyć.

Odpoczynek i uzupełnienie płynów - kierujemy się w drogę powrotną.


UWAGA Droga powrotna zdecydowanie szybsza bo bardziej z górki.

Po drodze mijamy kameralną plażę, cudną zresztą z krystaliczną wodą a nie pomyjami. Jest tam też jedno drzewko, okupowane niemiłosiernie przez tych co przyszli najwcześniej, Fajnie wygląda bo jedno w okolicy bardzo szczęśliwy
Jesteśmy na parkingu. Samochód macha lusterkami cieszy się,że diabli nas nie porwali jęzor Ruszamy w powrotną drogę.

Ale nie, to nie koniec zaplanowanych atrakcji. Jeszcze statek widmo, złom co utknął na mieliźnie. Normalnie atrakcja. Dojeżdżamy do Githo, statek podobno niedaleko, dojeżdżamy do plaży .. brak ! Co jest ? Nasi byli ? Zezłomowali ? Jedziemy wzdłuż wybrzeża, aż wreszcie na górce, widać, jest, stoi. Złomiarzy nie było, pewnie złapali gumę po drodze. Okazało się, że jest kilka km za Githio. Patrzymy w nawigację, jest zjazd asfaltowy do plaży. Parkujemy i kilkaset metrów idziemy po piachu. Kto chce zdejmuje trzewiki, ale po tym pomarańczowym śmiesznie wygląda. Pozostaje tylko fotka, przytulenie się do wraku i wracamy.

Droga powrotna w zasadzie bez zakłóceń (oprócz tego,że upatrzony przez nas Shell za Spartą akurat miał wlew surówki - bezczelność, akurat wtedy gdy chcemy u nich zostawić nasze kochane euraski). Jeszcze zakupy w Lidlu, przejazd przez góry i znów jesteśmy w domciu 2 godziny wcześniej niż odgrażała się nawigacja. Jest 21.30 bardzo szczęśliwy

Wycieczka przecudna: jaskinia obowiązkowa, domy z wieżami także no i koniec świata. P O L E C A M !!! zdecydowanie, obowiązkowo, musowo, koniecznie - w nagrodę i za karę. Nie żal czasu, potu i paliwa !!!



******************** Nie byłeś na Półwyspie MANI - nie byłeś w Grecji *******************


  PRZEJDŹ NA FORUM