Przejścia graniczne
opinie, porady
Przekraczałem granice 15 września rano ok 9. Z hotelu w Palic wyjechałem i lokalnymi drogami kierowałem się do Backi. Uchodźcy szli drogami, mniejsze grupki bez problemu, murzyni z dziećmi (nie jestem rasista) zeszli z drogi, ustąpili abym przjechał, pomachali, pozdrowili ręka. "ciapaci ok 40 sztuk", tak tu padnie takie określenie i z małej, jakieś 500m przed Backi, szli cała szerokością jezdni, musiałem zjeżdżać na lewe pobocze, obrzucili śmieciami samochód i jeden opluł (jednego twarz zapamiętałem z dnia poprzedniego z parkingu spod Belgradu, ten co taksówki zamawiał do Roszke i płacił grubym plikiem Euro). Widząc wojsko i policję, żona z 3 miesięcznym dzieckiem się uspokoiła.
W Backi bez kontroli miła rozmowa, zapytałem czy droga do Moroholom jest bezpieczna i do autostrady M1, Węgier odpowiedział, że tak i pojechałem.
Obóz za przejściem był 5 razy większy niż miesiąc temu jak przekraczałem granicę.
W grodze do Moroholom niestety spotkałem znów grupę ciapatych, która usilnie chciała zatrzymać samochód, łamała gałęzie z drzew przy drodze, którymi mnie obrzuciła, jak i śmieciami itd.
Po wjeździe na autostradę do Budapesztu, myślałem, że ich juz nie zobaczę, ale wzdłuż autostrady w lasach można było zauważyć jak maszerują. Tak samo za Bratysława w Naszą stronę.
Dlaczego gdybyśmy my takie problemy u nich stwarzali to by nas odstrzelono? a wg nich nie można stosować prawa? To niestety jest początek końca Europy...


  PRZEJDŹ NA FORUM