Toroni- Sithonia
Witajcie, muszę jeszcze wrócić do wycieczki statkiem bo jakoś pominąłem port w Uranopolis. Po przycumowaniu ogłoszono nam, że mamy -jeśli dobrze pamiętam 2 godz czasu wolnego na zwiedzanie Uranopolis. A że wszystkim już nieźle w brzuchach burczało to ruszyliśmy w stronę centrum, które było oddalone o kilkaset metrów. Dla obsługi tawern w małym porcie przycumowanie wycieczkowca to swego rodzaju żniwa. Znajdowaliśmy się gdzieś w środku grupy abordażowej oczko niestety w rozpychaniu się łokciami nie jestem za dobry i nie tam żebym był jakiś chuchrak ale lekko pochmielona grupa Rosyjsko-Serbska czuła się tu jak ryba w wodzie. Gdzieś tam w środku taki dziwny już wtedy czułem, że moje 5 minut jeszcze nadejdzie. Przeczuwałem, że straciliśmy ostatnią szansę na szybko podany posiłek . Pierwszy szereg grupy szturmowej złożony z samych rosłych Serbów i Rosjan sprawnie ominął pierwszą tawernę i niczym falanga Aleksandra ruszył gdzieś tam do centrum. jęzor i tu zwietrzyłem naszą szansę, podeszliśmy do pierwszych tawern głośno dyskutując, którą by tu wybrać pytajnik Podeszło do nas piękne dziewcze młode i po Polsku spytało w czy chcemy coś zjeść zdziwiony ani chwili nie musiała nas namawiać ruszyliśmy grzecznie za Panią.
Tawerna

O tawernie

Menu

Z tego co dowiedzieliśmy się od Pani to, że wyszła za właściciela tawerny pan, młody Grek,rozumiał po Polsku ale mało mówił, też pracował w tawernie, pełnił rolę tak jakby starszego kelnera mieli małe dziecko. Musieli też mieć pokoje bo podczas naszego obiadu przyszła Polka pożegnać się (Pani poświęciła nam dużo czasu nie zaniedbując przy tym obowiązków)
I niby z tym moim angielskim nie jest źle ale dopiero w Uranopolis wiedzieliśmy dokładnie wszystko co zamawiamy, ja zjadłem polecaną ośmiornicę w sosie ouzo. Ale ale jak tylko zajęliśmy miejsca przy stole to zauważyliśmy, że szpica rosłych Serbów i Rosjan zdążyła już okrążyć miasteczko czy tam centrum handlowe, chyba musieli poczekać jęzor Po doskonałym obiedzie poszliśmy po pamiątki i na krótkie zwiedzanko

Centrum handlowo/tawerniane rzeczywiście nie było duże może 2 a może 3 takie alejki jak na fotce powyżej a poza tym Ruscy choć podchmieleni to nie zdążyli się zasapać jęzor Wracamy na statek. Wchodzimy na pokład a tam pieriestrojka zdziwiony Utworzono scenę otoczoną z 3 stron stolikami. Korzystając, że jesteśmy pierwsi zajmujemy stolik z boku bo naszego już nie było. Po jakiś dziesięciu minutach wraca reszta ryskiej ekskursii zdziwiony a ich stoliki zajęte. Leci do nas wielkie zaczerwienione chłopisko zawstydzony i z daleka krzyczy po rosyjsku wykrzyknik tak od razu wiedziałem, że to moje 5 min aniołek Ruski wydziera się że mojego miejsca już nie ma a ja mam problem, a ja mu odpowiadam również po rosyjsku, że problem to ma on bo nie ma miejsca oczko i tak przy greckiej muzyce, i tańcach dopłynęliśmy do portu gdzie czekał na nas już kierowca busa. Ale się rozpisałem, pozdro


  PRZEJDŹ NA FORUM