Czekając na barbarzyńców...
Pilion, Meteory, Lefkada, Zagorohoria, Thassos i..
Dzień 5 - Meteory

Czemu cesarz tak wcześnie rozpoczął dziś dzień
i w pełni majestatu, w koronie na głowie
zasiadł na tronie – w głównej bramie miasta?

Bo barbarzyńcy mają dzisiaj wejść,
a cesarz osobiście chce przywitać wodza.
Przygotował dla niego nawet pewne pismo,
w którym nadał mu wiele
tytułów, godności.


3 godzinki... i barbarzyńcy dotarli do Meteorów.



Pierwszy szturm... skałki... i nie ma mocnych!



Są i Monastryry... czyżby znowu niepowtarzalny klimat... i mistycyzm?




Ruszyli barbarzyńcy... aż wpadli w tłum innych obcokrajowców (często mówiących w języku Polan) i trafili z nimi pod największy Monastyr.
I jak to opisał ArystoDanes:
...a było tych autokarów z 300 i stały jeden za drugim. Rzekł więc Barbarzyn do nich "rozstąpcie się bo będę zwiedzał", odrzekli mu "przyjdź i rozstąp nas" *. Barbarzyn ruszył i .... nie rozstąpił ich, poległ ufny swej sile.



Tłum, pot, jeszcze większy tłum... i jeszcze większy upał...
Uciekaj... uciekaj Barbarzynie!



Mistycyzm?
Nic z tego... raczej znowu rydwan... i w cień... do tawerny...

Kastraki... fajny klimat... ale już ceny pod turystów...bez deseru... nie nie... ani tam mistycyzmu, ani tu klimatu - ale jest menu z ceną za widok na Meteory...



Podsumowanie:
Meteory magiczne miejsce... niesamowite monastyry...ale na pewno nie w sezonie i nie w południe.
Może to już grecka wybredność, ale zwiedzania takich miejsc w 35 stopniach i tłumie turystów z biur podróży dowożonych autokarami którzy tworzą korki na schodach... to nawet nie barbarzyństwo.


  PRZEJDŹ NA FORUM