Czekając na barbarzyńców...
Pilion, Meteory, Lefkada, Zagorohoria, Thassos i..
To naprawdę ktoś to w ogóle czyta i ogląda zaniemówił?
No dobrze... była chwila przerwy, już lecim dalej po Lefkadzie....


Dzień 6

Kathisma Beach


41,5 na termometrze... gorąco... ale wyspani barbarzyńcy ruszyli rydwanem na słynną plażę Kathisma.
Bez problemu miejsce na parkngu znaleźli... i mogli chować się przed naprawdę dającym słońcem.



Barbarzyn... przyzwyczajony do parunastu parasoli na pustej plaży... zrozumiał czytane wcześniej narzekania na "parasolowiska" - tam na wielkiej plaży... parasol gonił parasol.
Usadowili się barbarzyńcy przy prawym końcu plaży... gorąco... i jakie dobre napitki chmielowe...



Fale... no to nie były fale ani na Barbarzyniątko ani piwnego Barbarzyna. Woda piękna... i jak wesoło jak fala przybije do gleby....




Cały dzień na plaży... i wędrówki nie tylko po piwa...ale też i po widoki... skał i innych pozycji...



No i to z czym Barbarzyn najbardziej lubi biegać - no wiem, to nie Bałtyk, raczej nie wiało... ale na plażę bez szalika???



Agios Nikitas
Urocze miasteczko na zachodnim brzegu Lefkady... idealne na obiad po plażingu.
Jedna uliczka... no i sporo knajp z cenami standardowymi.
I tak szukali barbarzyńcy miejsca gdzie Barbarzyniątko mogłoby paść...



Ładna plaża... klimatyczna knajpa... ale na rejsik na plaże Milos... ochoty i sił już nie było...



Ciężki słonecznie dzień... i spać... bo następnego dnia... czekał na nich... mimo dużych wątpliwości... komercyjny rejs łajbą wyglądającą... na luksusową.
Cóż... przecież ma być różnorodność stylów podróżowania.


  PRZEJDŹ NA FORUM