Optymalny czas urlopu/jednego miejsca
Wczesnym niedzielnym popołudniem pojechaliśmy z żoną na koniec końca(Pelion oczywiście)czyli do Trikeri i Ag.Kiriaki.
Kawałek za Miliną zaczynają się super widoki, a my chcieliśmy pozaglądać do każdej okolicznej dziury,plaży czy osady.
Jadąc z jednej z nadmorskich osad zauważyłem maszerującego pod stromą górę tubylca 50+,który do najbliższej miejscowości jaką była Trikeri miał ponad 6 km.
Ponieważ mieliśmy wolne miejsce przystanąłem, a pan chętnie skorzystał, tym bardziej,że maszerował dokładnie tam gdzie my chcieliśmy pojechać.
Szybko nawiązała się rozmowa (j.grecko-angielski) wyrazy uznania i sympatii itd.itp.a przy okazji Nikolas bo tak miał on na imię pokazywał co ciekawsze miejsca.Gdy dotarliśmy to miasteczka,w którego centrum znajduje się jedna wielka tawern,a tzn.zajmująca cały rynek, natychmiast ogłosił jak to Polacy go uratowali,przy okazji przedstawiając nas wszystkim jak leci(jest to mała społeczność gdzie wszyscy się znają).Następnie doradził co i gdzie warto zobaczyć, a gdy to zrobiliśmy oprowadził nas, osobiście doradzając gdzie najlepiej robić fotki.Przed jednym z domów siedziała staruszka,która po rozmowie z Nikolasem zaprosiła nas do bardzo skromnego domu, by zrobić zdjęcia.Gdy skończyła się sjesta zamówiliśmy frape,co było kolejną okazją do plotkowania z naszym nowym znajomym-jak się okazało emerytowany podwodniak.
Nasz bohater miał na sobie koszulkę z Aleksandrem Wielkim - widząc,że usiłuję rozczytać napis po prostu mi ją podarował a następnie zaaresztował doprowadzając do własnego domu-choć od wyjazdu minęło sporo czasu, a w apartamencie zostały córki, głupio było odmówić więc poszliśmy. W typowo greckim biało-niebieskim domu Nikolas częstował nas czym tylko miał, w tym oczywiście miejscowe trunki,zaprosił do robienia zdjęć, a gdy przyszedł czas rozstania jeszcze dołożył kilka drobiazgów.
Oczywiście cały czas namawiał by jeszcze zostać.
Byliśmy pod ogromnym wrażeniem Trikeri, to do kwadratu grecka-Grecja, tam czas się zatrzymał bardzo dawno temu, no i ta przygoda z nowym znajomym.
Mamy jego adres i chyba wyślemy mu jakieś fotki bo prosił,ale kiedyś też odwiedzimy
aniołek
Takich atrakcji nie zapewni żadne biuro podróży,to była niezapomniana przygodaoczko
Odrębną bajką jest sąsiednia miejscowość Ag.Kiriaki - tak biało-niebiesko to chyba nie maja nawet na Santorini.


  PRZEJDŹ NA FORUM