Rekonkwista 2017
4 x Costa + 1 x Sierra
Po powrocie basen....



i rydwan z całym majdanem... żegnając się już z jaskinią w Monachil... ruszył dalej... by po półtorej godzinie jazdy... dotrzeć pod
Castillo de la Calahorra



Imponujące zamczysko zamknięte... puste... Pedro wysłał jednak speca od tuneli i zakamarków na zweryfikowanie Calahorry.



Castillo wolne od muslinów - i zabezpieczone!



Kibole-katole ruszyły dalej... przez piaski jedynej prawdziwej europejskiej pustyni - Tabernas.
Stop stop.
Jakie piaski?
Koniec z saharyjskimi stereotypami.
Pustynia to góry, skały i zero szansy na romantyczną rycinę z oazą w tle...
A trakt taki... że nawet się zatrzymać nie mieli gdzie...



Almeria... dotarli poczuć gorące powietrze... temperatura niby jak na Costa del Sol... a taka duchota...
Prawdziwa Afryka....
By się nie odwodnić Pedro ruszył na miejski targ zwany Supermercado.
Krzyżowcy kupili podstawowe produkty (rum i piwa) - pozostałe euro-szekle zmarnowali na poniższe wiktuały



W Almerii krzyżowcy zajęli zamek u Marii... bez problemu wjechali i się rozgościli w zarówno w basenie... jak i w komnatach....



Elegancko, przyjemnie... i naprawdę podejrzanie tanim kosztem miejsce to zostało zdobyte.



No dobrze... coś fajnego udało się nabyć - lody kokosowe w połowie kokosa!



Zdobywcy ruszyli dwa kilometry dalej... playa Costacabana... gdzie miała odbyć się popołudniowa bitwa!



Bardziej kamyczki niż piasek...



Pedro był gotów do walki...



...i to nie z byle kim....



Principe Felipe wsparł Pedro... i znowu... znowu wielkie zwycięstwo!!!




Szczegóły techniczno-finansowe
Las Cahorros - wąwóz na obrzeżu Monachil (3 km od centrum). Atrakcja na 1,5-2 godziny marszu. Darmowy parking niedaleko początku ścieżki.
La Calahorra - elegancki zamek, zamknięty dla zwiedzających... na pewno w dniu kiedy rekonkwista tam dotarła.
Dom u Marii - 162 ojro za 3 noce, airbnb, kilometr od morza, 2-3 km od plaży.





Wieczorno-nocny dopisek:
Tak... niedoczytał Pedro... dom u Marii bez klimatyzacji...
pierwsza noc śmiech niedowierzania... pobudka o 2 w nocy...a tu wszyscy poza Felipe... chodzą...
I w desperacji próba snu na leżakach obok basenu....
Piękny dom, basen, luksus... ale klimę już dawno zepsuli inni podróżni...
Rada właścicielki: wietrzyć, otwierać okna, szukać przeciągów, używać wiatraków... a jak za gorąco... to do basenu!



Pierwsza noc była ciężka...
Druga lepsza... bo w dzień było nieco chmurek...
Trzecia całkiem ok...a nawet La Reina zmarzła, mimo chyba braku zmiany nocnych temperatur...
Wniosek jest jeden: człowiek przyzwyczaić się może do wszystkiego!


  PRZEJDŹ NA FORUM