Grecja leniwie...po raz pierwszy....
10 lipca 2016, niedziela, ku Grecji


40 km od Skopje na drodze szumnie zwanej autostradą suniemy jednym pasem za 40 DEN, po lewej skały, za skałami druga nitka autostrady… Wygrzebuję spod cukierków, przewodników i innych niezbędnych w trasie rzeczy z dna torebki komórkę… i co ja widzę : dwa połączenia od właściciela app. ze Skopje i sms…. Czytam i k.k.mać…
You forgot the passport

Przeszukuję torebkę, schowek, teczkę z dokumentami...k.mać nie ma ich wykrzyknik wykrzyknik .... Nie ma gdzie się zatrzymać, nie ma gdzie zawrócić….. Wczoraj wieczorem idąc na spacer schowaliśmy je w sypialni, aby na mieście ich nie zgubić…… Okazuje się, że schowek był dobrym schowkiem…. Po kolejnych jakiś 20 km możemy zjechać z drogi (oczywiście płacąc kolejne 80 DEN) i nawrócić do Skopje…. Kontaktuję się z właścicielem, ze zawracamy i jedziemy. Łzy to mi z oczu nie kapią, one lecą jak woda w Niagarze, aż do samego Skopje płacze płacze (oczywiście ponownie płacimy 40+80 DEN)……… Wyskakuję z samochodu i lecę do domku, otwarte i prosto do sypialni…tu już posprzątane, ale paszportów nie ma… to do ogródka… są na stoliku… Właściciela nie ma, zabieram paszporty i do rodzinki…. Sprawdzamy wszystko jeszcze raz dokładnie, tak jak zwykle to mieliśmy (czemu rano nie chciało nam się całej listy wymienić pomysł pytajnik ):
- paszporty
- zielona karta
- dokumenty
- kasa
- telefony
- syn
Teraz wszystko jest, ruszamy ponownie. Na liczniku mamy 1489 km, godz. 10:50. 112 km i 1,5 h w plecy….. Chyba nie muszę pisać, że zdjęć nie robię…..

Nie lubię Macedonii, choć Skopje tak….



  PRZEJDŹ NA FORUM