Σιγά, σιγά..... czyli jesień na Krecie….
21.10.2017, sobota, lecimy na Kretę

To śpimy jak się da (na szczęście kupiliśmy miejscówki obok siebie), drących się dzieci nie ma, choć przed nami jest dociekliwy 3-latek z rodziną i babcią. Tata pan adidasik jak go nazwaliśmy (od głowy z czapką po same buty, jest oznaczony 3 paskami) zajmuje się starszym cichym synem, młodszym zajmuje się babcia, bo mama musi ciężko pracować na wakacje (mama w obie strony ma głowę w komórce, przez cały czas lotu, w obie strony siedzieli przed nami)… Po 1,5 godzinie lotu się rozjaśniło i coś tam za okien zaczęło być widać i jak się okazało byliśmy już nad Grecją…..
Delta Aksiou w okolicach Salonik (i zdj. z google)




...Półwysep Pelionu...




...pod stopami migają nam Ateny, ale nie udało się ich uwiecznić, a potem port w Piruesie….




...wyspa Eginia i Peloponez w tle...




…i już podchodzimy do lądowania – zgodnie z rozkładem o godz. 10 czasu miejscowego…


Jeszcze patrzymy na NATO’wskie samoloty, bo część lotniska w Chanii jest właśnie bazą NATO (jest tu też wyrzutnia rakiet)…


….i już wychodzimy z samolotu…. Na lotnisku pustki, do terminala ze 100 metrów w linii prostej, ale podjeżdżamy autobusami…. Na schodach stoją nieszczęśnicy, którzy już wyspę opuszczają…. Przechodzimy korytarzami, przez halę odbioru bagażu i już (bez żadnej kontroli) jesteśmy w hali przylotów…


Witaj Kreto!!!


  PRZEJDŹ NA FORUM