Σιγά, σιγά..... czyli jesień na Krecie….
24.10.2017, wtorek, dzień 4, Chania c.d.

Będąc w hali oczywiście wychodzę na zewnątrz, aby móc obejrzeć Agorę od frontu…z palemkami prezentuje się całkiem, całkiem…..


W Agorze spędziliśmy w sumie 1 godzinę, więc teraz pora wracać do Chanii…. Uliczkami wchodzimy na główny deptak Chanii, czyli ulicę Chalidon pełną knajpek, sklepów, kawiarni… Typowa kurortowa uliczka, która zapewne latem jest pełna turystów… Dziś na szczęście ludzi trochę się tu kręci, ale o tłoku i konieczności rozpychaniem się łokciami nie ma mowy… W spokoju można zjeść lody i wypić frappe (ale mi się już na nią tęskni, a ja przecież kawy na co dzień nie piję…)….


I po kilku krokach stajemy przed Katedrą Najświętszej Maryi Panny (Trimartyri) - NMP to patronka miasta. Obecny kościół powstał na miejscu poprzedniego z XIV w., ale jakoś tak się złożyło, że do środka nawet nie zajrzeliśmy…


Kilka kroków dalej jest Halidon, czyli Łaźnia turecka, zbudowana w XVII W. dla Hamama z Yusuf Pasza. Łaźnie zostały wzniesione w miejscu weneckiego klasztoru św. Klary. Niestety podczas niemieckiego bombardowania w1941 r. część łaźń została zniszczona. Po wojnie w budynku znajdowała się tu odlewnia dzwonów, a obecnie……. sklep odzieżowy….


Dochodzimy do końca deptaka i znajdujemy się na dobrze nam już znanym placu Eleftheriosa Venizelosa (Syntrivani) z prostą fontanną oraz licznymi sklepikami z pamiątkami… Przed nami widnieje Meczet Janczarów, a nad nim wzgórze Kasteli z najstarszą dzielnicą Chanii…Ale na razie wchodzimy w wąskie uliczki i podążamy w kierunku Fortu Firkas i parkingu….


  PRZEJDŹ NA FORUM