Σιγά, σιγά..... czyli jesień na Krecie…. |
24.10.2017, wtorek, dzień 4 plażowanie Po powrocie z Chanii stwierdzamy, że pora młoda, a w apartamencie siedzieć nie będziemy, a skoro to wakacje to plaża musi być W sytuacji, kiedy dzień „nie-plażowy” decydujemy się na najbliższą nam plażę przy kościółku Agios Apostolis… Po kilku minutach spacerku leżymy na ręcznikach czytając książki i gazety… Niestety słońce się schowało za chmurki :? a po plecach czuć wiejący chłodnawy wiatr Ale za to na tłok na plaży nie możemy narzekać [size=85](zdj. z komórki więc....)[/size] Przyglądamy się jak w beach barze składają leżaki i parasole i ładują je na przyczepkę. Kilka osób leży na leżakach…ciekawe czy ich pogonią…. Mimo średniej pogody i tak odpoczywamy i zajadamy się słodkościami zakupionymi w Agorze. Jednym z nich jest ciastko podobne go tego, co jedliśmy w Sarti – słodkie, jakimś syropem polane, o nazwie nie do powtórzenia Ale to ciacho aż tak pyszne nie było, miało smak anyżku… Zbieramy się, bo siedzenie z każdą minutą jest coraz mniej przyjemne Syn liczy, że wrócimy do hotelu, ale postanawiamy przejść się i zajrzeć do kolejnej z zatoczek – tej między półwyspami…. Tu wiatr jest nieodczuwany, kilka osób się kąpie 8O a morze jest całkowicie spokojne… To nie odpuszczamy i choć na chwilę jeszcze plażujemy…. Morze jest tu zdecydowanie cieplejsze, a na plaży jest sporo odpoczywających osób… ale piasek jest mniej przyjemny w porównaniu do poprzedniej zatoczki... Plażę otaczają z obu stron skały, więc widoczek jest bardzo przyjemny… Ale niestety zbierają się brzydkie chmury…. ….i wracamy do hotelu… Po drodze kupując jeszcze gyrosy i souvlaki, by na spokojnie siąść i zjeść obiad na balkonie pod palmami… Chwila odpoczynku, a wieczorem…. |