Σιγά, σιγά..... czyli jesień na Krecie….
25.10.2017, środa, dzień 5 – Jaskinia Arkudas

Jesteśmy przy ruinkach, ale czego to nie wiem, i Marzena muszę Cię rozczarować ten łuk to najbardziej interesujący element tych ruin…reszta to najzwyklejsze gruzowiska…. Przechodzimy przez to gruzowisko (w jednym miejscu jest nawet jakieś ogrodzenie, czyżby ktoś tu owce lub kozy trzymał??), dobrze że mamy adidasy na nogach…i już widać wejście go groty…. Grota, bo wg mnie to znacznie lepsza nazwa niż jaskinia… ”Pieczara pełniła miejsce funkcę miejsca kultu religijnego już w czasach neolitu i epoki minojskiej”.
Przy wejściu wita nas krzyż…


…dzwonek…


….i stół….


Wchodzę najpierw do pokoju, w którym jest tylko stół z ikonami…


…a w następnej jest prosty ikonostas, który musi być kapliczką Ipapanti, o której tylko wspomniał mój przewodnik zakręcony …..


To wchodzę to jaskini-groty – jest to jedna duża sala z niewielką ilością szaty naciekowej i to niezbyt spektakularnej….






Na środku jaskini znajduje się biały stalagmit (widoczny już od wejścia), który ma swoim kształtem przypominać właśnie niedźwiedzia – i to w sumie był nasz cel… Niestety zdjęcia oglądane wcześniej w sieci tylko potwierdzają moje odczucia, że ktoś kto się w tym dopatruje niedźwiedzia albo był mocno zmęczony kreteńskim słońcem, albo był pod wpływem używek…. Na dokładkę stalagmit biały jest ewidentnie od farby i to miejscami łuszczącej się…no chyba, że ja po prostu na zajęciach z geologii na AGH ominęłam te o zjawiskach krasowych związanych z białym nalotem…..


Dla mnie ten stalagmit bardziej przypomina mi starca lub mnicha wchodzącego po schodach na ołtarz, ewentualnie pochylającego się nad stołem…..



I tyle z wizyty w Jaskini Niedźwiedziej….


  PRZEJDŹ NA FORUM