Σιγά, σιγά..... czyli jesień na Krecie….
25.10.2017, środa, dzień 5 – zatoka Souda

Po opuszczeniu regionu monastyrów jedziemy na wschód. Daleko nie mamy, droga opada cały czas w dół, z niewielką ilością zakrętów. Już z daleka widzimy ogromne statki zakotwiczone w zatoce Souda… Ale najpierw zatrzymujemy się przy głównym naszym celu w tym regionie…

Jesteśmy na niewielkim parkingu przed Cmentarzem Wojskowym z okresu II WŚ, na którym pochowanych jest 1,5 tys. żołnierzy brytyjskich i australijskich, uczestników krwawej bitwy o Kretę w 1941 r.


Tyle słów wystarczy….







Na parkingu rosło duże drzewo oliwne, z którego zerwałam gałązkę, aby móc położyć ją na grobie jedynego Polaka pochowanego w tym miejscu (po wejściu lewy sektor ostatni grób w pierwszej alejce)


Po chwili zadumy jedziemy dalej ku portowi…





Zatoka Souda jest wąska na 2 km i rozciąga się na 15 km w głąb lądu. Dopływają tu statki z Pireusu, jest to także port towarowy i wojskowy…. Jest tu także jedna z kreteńskich latarni morskich i właśnie do niej chciałaby dobrzeć….. Kierujemy się do centrum, ale znaki drogowe „nie wpuszczają” nas w okolice nabrzeża z latarnią. Jazda na azymut na nic się nie zdaje, bo latarni nie widać, mimo że lokalne zabudowania do wysokich nie należą… Po kilku minutach jazdy po miasteczku, rezygnujemy i wjeżdżamy na National Road i po krótkiej jeździe zjeżdżamy zgodnie z wypatrzoną już 2 dni temu strzałką…..


  PRZEJDŹ NA FORUM