Σιγά, σιγά..... czyli jesień na Krecie…. |
25.10.2017, środa, dzień 5 – wieczorna Chania Zwiedzanie zakończyliśmy w Apterze i tym samym ta część dania została zamknięta… Po niecałej godzinie jazdy jesteśmy w naszym hotelu, a jako że już jest popołudnie pora na jakiś posiłek. Wybieramy pobliską knajpkę. Syn decyduje się oczywiście na gyros-pita, Pan M. na szaszłyka, a ja na duszoną baraninę…. I co tu dużo pisać… Gyros jak zwykle nie zawiódł, szaszłyk ponownie średni, a baranina….CUDO…. Nie każdy lubi zapach i jej smak, ale ta była pyszna i delikatna… Do tego pieczone ziemniaki i duszone i grillowane marchewki, cukinie i kwiaty cukinii… Obiad pyszny… Musicie uwierzyć, bo zanim o zdjęciu pomyślałam, to talerz już efektownie nie wyglądał :? …. Chwila odpoczynku w hotelu i jedziemy do Chanii, no bo jak…wieczór bez spaceru po uliczkach Chanii ![]() ![]() Przed 19 parkujemy, bo mam, marną, bo marną, ale nadzieję na zachód słońca… Zachodu z Chanii nie ma szans zobaczyć, ale lekko różowo-niebieskie niebo wynagradza brak pełnego zachodu… Oczywiście najważniejsza jest ona …. Widzę, że brama do Fortu Firkas jest jeszcze otwarta to korzystam z możliwości i z fortu oglądam nabrzeże… To teraz spacer spokojnymi i pustymi uliczkami….Jest super…. …i tak trafiamy na kolejne chanijskie stanowisko archeologiczne, a dokładnie pod bizantyjskie mury miejskie… Akurat one są ładnie oświetlone i dość dobrze zachowane… Mury otaczały wzgórze Kastelli i zostały wybudowane w VII w n.e. z materiałów budowlanych pochodzących ze starożytnej Kydonii, a zlokalizowane są w miejscu dawnych fortyfikacji Kydonii… Mury są dokładnie w tym miejscu Kręcimy się jeszcze trochę i wracamy do hotelu… Parkując samochód spadają pierwsze krople deszczu…no cóż..październik…. W apartamencie jeszcze przyrządzam na kuchence kasztany jadalne... ….ach jakby się je teraz zjadło…. Jutro kolejny dzień przed nami…. |