Lesbos leniwie....
26.09.2019, czwartek, dzień 2 c.d.

Po opuszczeniu kościółka na skale, wchodzimy w uliczki Petry. Słowo Π,έ,τ,ρ,α, oznacza po prostu skała, kamień, więc już można się domyśleć od czego pochodzi nazwa miejscowości….
Chodzimy po tych kilku uliczkach…


….i trafiamy pod kolejny zabytek Petry - turecki dom Spiti Vareltzidaina, który jest pamiątką po panowaniu tureckim na wyspie (ten dom wcale tak łatwo znaleźć nie było mimo tylko kilku uliczek)






…promenadą do samego końca, gdzie znajduje się główna miejska plaża, która jest już normalną żwirowo-piaszczystą plażą, a nie tym czymś od strony Anaxos… Ostatnie osoby korzystają z promieni słonecznych, a w czasie plażowania można popatrzeć na pobliską Turcję….jest prawie na wyciągnięcie ręki….


Kusimy się na typowego greckiego pita-gyrosa [size=85](tylko w Grecji jem, ale i tak rozsądek nie pozwala codziennie)[/size]….


….a towarzyszy nam kolejny zachód słońca….


Jutro rano mamy mieć podstawiony pod hotelik samochód, ale wpadamy na pomysł, aby odebrać go teraz, jeśli jest taka możliwość…. Przy promenadzie (w jej drugim końcu) znajdujemy naszą wypożyczalnię, w której jeszcze z Polski zarezerwowaliśmy samochód na 3 dni. Właściciel (?) czy tam pracownik jest zadowolony z naszej propozycji odbioru już teraz samochodu, ale okazuje się, że auto dla nas jest jeszcze w użytkowaniu, ale jak poczekamy trochę to on dowie się o której osoby będą chciały go zdać, bo mają go do dzisiejszego wieczoru. Ale szczerze nie chce nam się czekać, zwłaszcza, że nie wiadomo ile miało by to trwać, dziękujemy i umawiamy się na jutro tak jak było w rezerwacji… To czeka nas teraz powrót do domu na nóżkach…. Tego południa zrobiliśmy tylko 8,5km bardzo szczęśliwy
W hotelu kolacja, porcja tuczącej portokalopito i chwila wypoczynku nad basenem, który jest cały do naszej dyspozycji…..




  PRZEJDŹ NA FORUM