Lesbos leniwie....
27.09.2019, piątek, dzień 3 c.d. Sigri-muzeum

Plażowanie zakończone, sprzęt w bagażniku Kijanki wylądował, to można iść dalej… Liczyłam, że podjedziemy samochodem te 300 m, ale kierowca (nie ja, jak to w wakacje) się zbuntował i w tym greckim wrześniowym upale czeka nas podejście do muzeum, wprawdzie asfaltówką, ale jednak stromo pod górę… No super przyjemnie to nie jest, bo upał, bo słońce, bo totalny brak wiatru, nawet wiaterku nie ma… Ale docieramy do celu….

Wchodzimy na teren Muzeum Skamieniałego Lasu Sekwoi. Tak ogólnie: Lesbos jak już pisałam to wyspa wulkaniczna, więc wulkany tu były, a nawet jeszcze jest. Dawno, dawno temu, jak mamuty i dinozaury chodziły po ziemi (no prawie, z prehistorii to ja dobra nie jestem, wiem, że były, chodziły, latały, trawę jadły lub inne zwierzaki i w końcu wyginęły), a subtropikalne !!! drzewa w lesie miały po wiele metrów wysokości, wulkan wypluł z siebie sporo lawy i las przestał istnieć. Było to 20 milionów !!!! lat temu. Wulkaniczna lawa i popiół pokryła wszystko w okolicy i stąd tarasowe położenie samego Sirgi czy ciemnego piasku na plaży. Wybuch może i zniszczył ówczesną florę, ale jednocześnie zachował ją w stanie, na tyle atrakcyjnym, że okolica jest wpisana na listę UNESCO od 2004 r. jako geopark (jedyny w Europie, i drugi na świecie po tym w USA) – no miejsce unikatowe w skali światowej.
To wchodzimy, już za bramą widać stojący fragment sekwoi, a z boku leży duży pień drzewa...


Po schodkach idziemy do wejścia, gdzie witają nas kolejne okazy…


….a przede wszystkim przykuwający wzrok system korzeniowy drzewa – no nie ukrywam, że jakby na nim położyć szybę hartowaną, to mielibyśmy w mieszkaniu bardzo interesujący stół bardzo szczęśliwy


Po przekroczeniu progu czuć…… wspaniałe chłodne powietrze bardzo szczęśliwy Kupujemy bilety (Pan M. jakoś nie zadowolony, ale nie zdążył się wykręcić bardzo szczęśliwy) w cenie 5 EUR i 2,5 EUR – nietypowo jak na Grecję za syna <,18 lat musieliśmy zapłacić (na szczęście takie sytuacje rzadko się w Grecji zdarzają). Pani po prośbie, daje mi kilka broszur po angielsku i próbuje wcisnąć książko-przewodniko-album, ale nie jestem zainteresowana. Tłumaczy nam sposób zwiedzania: są 4 sale, zwiedzamy w kolejności, a potem zaprasza na zewnątrz. I tle obsługi widzieliśmy, a tej obsługi to było z 4 czy 5 osób, a oprócz nas zwiedzały muzeum jeszcze dwie pary… Chyba już pisałam, że na Lesbos tłumów nie ma?


  PRZEJDŹ NA FORUM