Lesbos leniwie....
28.09.2019, sobota, dzień 4 cd. Geopark

Wracamy się do głównej drogi, jedziemy

i już jesteśmy u naszego celu. A dokładnie w kolejnym Geoparku Lesvos, tym razem całkiem żywym i różowym bardzo szczęśliwy Przy samej drodze w Kalloni są pola solankowe, a w nich oczywiście żyją sobie flamingi i inne ptactwo. Inne ptactwo niespecjalnie mnie interesuje (mimo, że są to rzadkie okazy, a niektóre z nich tylko na Lesbos bytują), zależy mi tylko na tych dużych różowych bardzo szczęśliwy Tutejsze flamingi są zdecydowanie bardziej strachliwe niż te na Cyprze, no i kanały wodne nie pozwalają blisko do nich podejść zakręcony Cwaniaki, nie chcą brodzić przy samym brzegu…. Są tu 3 ambony z których można spokojnie po podglądać flamingi…. Na szczęście zainteresowanie jest małe, no turystów dużo przecież na wyspie nie ma, więc po króciutkiej chwili ambonę mamy tylko dla siebie… To podglądamy….










Podjeżdżamy jeszcze samochodem ma koniec solanek, tuż przy brzegu morskim, ale tu woda stojąca w kanale strasznie śmierdzi, więc wycofujemy się szybko na poprzednie miejsce. Flamingi trochę zmieniły swoje położenie, a jakiś fotograf z mega lunetą próbuje je ustrzelić i widać się irytuje, że my także chodzimy i chcemy zrobić kilka zdjęć… No sorry, flamingi są dla wszystkich bardzo szczęśliwy






Chłopaki siedzą w samochodzie i grzecznie czekają, bez komentarzy, oni się już napatrzyli, a ja jeszcze nie…. Kiedy stwierdzam, że wystarczy, odjeżdżamy…. Ale przy samej drodze w małej kałuży jest kolejny flaming, prawie na wyciągnięcie ręki, więc znowu parkujemy bardzo szczęśliwy



Teraz już kończymy, jestem w pełni usatysfakcjonowana bardzo szczęśliwy bardzo szczęśliwy bardzo szczęśliwy bardzo szczęśliwy


Nasz plan zakłada teraz zakupy w dużym (jak na tutejsze warunki) markecie oraz plażowanie. Market jest przy samej drodze, a jako że lepiej byłoby, aby zakupy szybko w lodówce wylądowały, to teraz plaża….
Pan M. wytypował polecaną tutejszą plażę w Skala Kalloni… Niech mu będzie… Jedziemy, to zaledwie kilka minut jak jesteśmy nad samą plażą… Plaża jest w tej dużej wciętej zatoce, odznacza się bardzo ciepłą wodą… Ta zatoka trochę mnie zniechęcała od samego początku i miałam rację… O ile plaża jest ładna, dość szeroka, piaszczysta (jak na standard Lesbos) i jasna, są tamaryszki dające znikomy cień (a jest bardzo gorąco i duszno, totalny brak ruchu powietrza)


… to niestety na samym brzegu plaży jest pełno morskiej trawy… Ja jestem bardzo wyrozumiała dla jej obecności na plaży, toż to roślinki morskie, i zwykle nie przeszkadza mi ona, ale tutaj jej ilość mnie przytłacza…. Nie tu nie będziemy plażować….

Przejeżdżamy wzdłuż całej plaży, ale wcale nie jest lepiej, więc odpuszczamy…..
Podjeżdżamy jeszcze do Masoútē,s chyba jednej z fajniejszych greckich sieciówek spożywczych na większe zakupy. Kupuję tu pyszne sery, fetę i gravierę i oliwki, no i oczywiście inne produkty na posiłki i codzienne przegryzki. Ceny są bardzo przyjemne, trochę drożej niż w PL, ale nie jest to mocno odczuwalne, raczej jesteśmy pozytywnie zaskoczeni rachunkiem końcowym…

Myślimy, co robimy dalej, no bo plaża beznadziejna. I tak wychodzi nam, że szukanie innej plaży (z nie wiadomo jakim skutkiem) jest bezsensu, dojazd na jedną z top plaż to strata kolejnej godziny (a czy będzie top ??? ), a wrześniowy dzień nie jest już tak długi. Nie ma co tracić czasu, wracamy do nas do Anaxos i pójdziemy na naszą plażę z widokiem na Turcję…


  PRZEJDŹ NA FORUM