Po kontynencie GR kamper/przyczepa kempingowa/karawaning
My mamy przyczepę, którą pare lat temu kupiłem za całe 7,5 tys (targując 500zł). Jest to angielka Garland 165, sprawna, zarejestrowana, jeżdżaca, sucha w środku. Nie powiem, żeby to był jakis luksus, ale jest ok. Na kempingu, trzyma średni standard, czyli ani nie jest jakims szrotem, ani wypasem. Długość 5m, salon, sypialenka za przepieżeniem, WC chem, panel kuchenny, daszek lekki, tzw letni. Stare angielskie przyczepy maja tą przewagę nad niemieckimi, że mają rozbudowane i zdublowane systemy, co w przyczepach niemieckich pojawiło się pare lat później. Czyli nasza przyczepa z 1991 roku ma juz podgrzewacz wody (ciepła woda w kranach i fajce przysznicowej), kibel kasetowy wyciagany ze ściany z zewnątrz, oczywiście lodówka, radio, kaloryfer. Wszystkie systemy są zdublowane na gaz, prąd 230V i prąd 12V. Przyczepa ma miejsce na swój akumulator. Jedyna modyfikacja, jaką w niej zrobiłem, to baniak na wodę 70 l w środku, bo miała zewnętrzny (taka beczka). A system wciagania wody służy teraz do napełniania tego wewnetrznego zbiornika z wiadra z zewnątrz (pompka elektrycza, plus fabryczne złacze przez scianę, które pozostało. Przyczepa służy nam do postuje stacjonarnego na Mazurach, tam gdzie stoi żaglówka. Moglibyśmy podróżować z tą przyczepą, ale nam się nie chce. Dlatego wywaliłem z niej gaz i jedziemy na złaczu 230V ze słupka (oświetlenie, czajnik elektryczny, płyta indukcyjna, nota bene prawie nie używana, zasilanie sprzetu, laptopa etc. Nic w niej nie gotujemy, oprócz wody na kawę, czy herbatę, bo szkoda czasu i energii, a usługi aprowizacyjne są teraz nieograniczone i bardzo tanie, łacznie z cateringiem, pyszne obiadki pod nos na kamping z dowozem gratis. Do wyboru do koloru, domowe, po polsku, chinszczyzna, arabowo, a.la Mac, itp, itd. Także nie uzywamy w niej wuceta i prysznica, bo szkoda tej całej papraniny, jak teraz na kempingach są kulturalne sanitariaty. Miałem nawet myśl, aby wytransferować przyczepę do Grecji, tam się z kims domówić, co do postoju i niech dokona żywota na obczyźnie, jako domek letni. Zobaczymy ? Może ?. Co do ciągniecia, to jedzi się z nią bardzo dobrze. Angielskie są wąskie, o ok, 20-25 cm od np niemieckich Hobby, wiec nie trzeba lusterek bocznych. Do setki sunie ładnie, że się o niej zapomina (dmc 1150, waga ok. 550kg). Spalanie ok. 10,5/100, gdy bez przyczepy ok. 7,5/100. I to tyle, ogólnie w Polsce jest to tani sposób na urlop, ale w miejscach mało prestiżowych. Jak stoimy na polu dwa miechy to rozmawiamy z caravaningowcami wędrowcami, którzy przyjeżdzaja z wybrzeża Bałtyku, Sopotu itd, tam drożyzna i tłok, ściana w scianę, a u nas luzik, cenki dobre (plus jak się stoi długo to upusty). Jest Ok, ale jak zaczyna padać albo temperatura zjedzie to zaczyna się masakra. I wtedy najlepiej przyczepę na klucz i zwiać do domu. Reasumując, cel ciepłe kraje.


  PRZEJDŹ NA FORUM