Moje greckie ja
Lapidarium[trochę na wyrost,bo Ryszardem Kapuścińskim nie jestem].Grecki szpital-po wypadku wszystkich[oprócz mnie,bo hałdy bagaży pilnowałem] uczestników prześwietlili-rtg i inne i nikt nawet nie zapytał się o EKUZ czy inne ubezpieczenie,pytali tylko o narodowość,koledze z pękniętą kością oprócz gipsu dali receptę na zastrzyki z heparyną i pouczyli jak stosować,pływał w tym gipsie i gdy w Polsce mu ściągali lekarz pyta:a skąd tam piach i kamyczki,a kolega:z Morza Egejskiego.Moja żona bardzo źle się poczuła[ciąża]nieocenieni Grecy wezwali pogotowie-jechali 60 km,następnie ponad 100 do kliniki uniwersyteckiej w Larissie,oczywiście w karetce było miejsce dla mnie-standard dla osoby towarzyszącej,zrobili żonie wszystkie możliwe badania,zgubiła zawieszkę-kamień księżycowy,który ode mnie dostała i po chwili lekarz z uśmiechem przyniósł,na szczęście nic poważnego żonie nie było,ale nasz Oskarek[na drugie ma Vangelis] tak się na świat wyrywał,że o mało co w Grecji się nie urodził-wróciliśmy 1 sierpnia a on urodził się 2 sierpnia-miesiąc przed terminem,śmiałe się później,że pop by mu wystawiał po grecku akt urodzenia,ktoś czytając pomyśli-jacy nieodpowiedzialni ludzie w wysokiej ciąży do Grecji?A my wiedzieliśmy,że tam bezpieczni będziemy,mamy przyjaciół i nikt w razie czego pomocy nie odmówi


  PRZEJDŹ NA FORUM