Moje greckie ja
Jak w Grecji poznałem przyjaciół z Polski-lato 2012,Kraków,dworzec autobusowy,czekam na autokar Skarpy,widzę parę,którą kojarzę z zeszłego roku w Kokkino Nero,zaczynam rozmowę,mili,sympatyczni ludzie[Gosia i Piotrek],tak się złożyło,że i miejsca w autokarze mieliśmy obok siebie,przegadaliśmy całą drogę, na miejscu zaprosili mnie na imprezę-ja mieszkałem w Alexis oni mieszkali u Petrosa,i tak poznałem Monikę i Piotrka,z imprezy nie wiem jak wróciłem ale tak zawiązała się przyjaźń na całe życie i dzisiaj u Nikosa od lat skrajny pokój zajmuje Stalowa Wola,pośrodku Muszyna,dalej Zakopane,wszyscy jesteśmy jesteśmy na punkcie Grecji p..........i,i mamy rytuały-zawsze przynajmniej raz wspólnie robimy leczo-z greckich warzyw i polskiej kiełbasy[Grecy wszystkie produkty spożywcze mają rewelacyjnej jakości-oprócz wędlin], i wpólne grille z gospodarzami-idziemy do rzeźnika[z pewną obawą,bo kilka lat temu przebił kucharza szpikulcem ale jak opowiadał Vangelis nic mu nie zrobili,bo ma żółte papiery]i zamawiamy souwlaki[ogromne i zamarynowane,bifteki przyprawione przez rzeźnika] dla nas i naszych gospodarzy,Nikos rozpala grilla,wszystko piecze i nikogo nie dopuści,przynosi z żoną greckie potrawy,swoje wino tsipouro i uczta trwa do rana,kupujemy też ryby,każdy lubi,tylko nikt ich nie obrobi oprócz mnie,patroszę,filetuję dla wszystkich,ma też znajomych,którzy do Bałyku mają 100km i nie chcą go oglądać,to jest kila następnych rodzi zakochanych w Grecji i Kokkino Nero


  PRZEJDŹ NA FORUM