Moje greckie ja
Jak hippis i punk stał się strażnikiem budżetu domowego-gdy byłem sam wyjazd do Grecji problemu nie stanowił,pamiętam jak po miesiącu ktoś rzucił hasło-zostajemy jeszcze tydzień,ja-no problem,Piotrek -tylko zadzwonię i pracowników ustawię-co mają robić,Monika-dzwoni do szefa-4 dni na żądanie i piątek bezpłatny,ale spotkałem cudowną kobietę,mamy dziecko[jestem mega szczęśliwy] lecz schody finansowe się zaczęły,nie jestem krezusem,jeżdżę starym autem[w idealnym stanie technicznym,które dzisiaj do Grecji i z powrotem dojedzie]i tak co miesiąc odmawiając sobie[nie rodzinie]wielu rzeczy,kupuję euro,by do Grecji starczyło i jakoś od 4 lat sobie z tym radzę aniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM