Dobry News 9.11.2020
Gdy pierwszy raz trafiłem na Skiathos idąc za głosem przewodnika:zjadłem najgorszą musakę w życiu,był też chleb tak stary,że gdybym walnął nim kogoś,kogo nie lubię obrażenia byłyby znaczne,i woda[zav wszystko policzyli-na kontynencie nie do pomyślenia-w następnym roku kierując się zasadą Makłowicza:Jedzcie tam gdzie miejscowi a nie tam gdzie turyści,trafiłem na tawernę przy głównej ulicy dość daleko od portu-prowadziła ją starsza Greczynka,jedzenie znakomite,za pierwszym razem wybraliśmy zestaw mięs-nie do przezejedzenia w 2 osoby-ogromne koło obrotowe a na nim:kotleciki cielęce z kością,drób,wołowina,wieprzowina,do tego lody,kawa,desery wino różowe,wszystko w cenie 30 euro,w następnym roku nasz maluszek był większy,dostał tam fotelik dla dzieci i menu dziecięce-wmłócił wszystko a my:dolmadakia,pasticjo,stifado-Oskarek jeszcze oprócz swojej porcji kawał pasticjo zjadł.


  PRZEJDŹ NA FORUM