Moje greckie ja
Hehe celne. ja też bym chyba na dłuższą metę tych biesiad nie wytrzymał. Dla mnie to raczej taki wakacyjny styl, a nie codzienny. Ale co do długosci siedzenia w tawernie to wykanczałem miejscowych, włacznie z właścicielami. Zauwazyłem, że oni o 24.00 sie zwijali, a ja tu laptopik zobaczyc co tam: jakis przelew, booking, giełda, na co nie było czasu w dzien. Wiec gospodarz zamykał lokal, ostatnie piwko stawiał i lampke na tarsie zostawial, a siedź tu na tarasie, bye, do jutra. Tak się złożyło, że w Grecji siedziałem 2017, 2018, 2019 po dwa miesiace i wiecej. Wiec jak wracałem do kraju, to ch... mnie strzelał co tu sie w kraju dzieje. To był agresywny okres, a to gejów w Białymstoku pobili, a to ciągłe kłotnie, media waliły samą agresja, wszedzie zadymy, a ja wróciłem z obszaru gdzie wszyscy usmiechnieci i wszedzie jasas. Po dwa tygodnie sie przyzwyczajałem do rzeczywistosci. A jeszcze jeżdziłem z przyczepą podłodziową i na koniec z całym ładunkiem prawie 9 m. I oczywiscie 2000 km jechało sie elegancko, póki nie przekroczylem Barwinka, czy Chyżne. A goń sie, najlepiej jakbyś jechał rowem. Ale może miałem pecha wesoływesoływesoły
PS A co do covida, to Grecy chyba poszli najostrzej z krajów południa i pólnocy za cene swoich biznesów turystycznych


  PRZEJDŹ NA FORUM