| Moje wielkie greckie wakacje! - cz.IV Naxos+Santorini |
| MOJE WIELKIE GRECKIE WAKACJE! cz. IV chyba wskazany jest podtytuł ,,Moja wielka grecka porażka" Po sjeście jedziemy do Chory Ale już nie na zwiedzanie, aczkolwiek rzucimy okiem i w uliczki Jedziemy mianowicie coby nabyć bilety na prom ... gdyż już we środę będziemy przeprowadzać się na Santorini Ale jeszcze jest niedziela ... Sprawę biletów załatwiamy sprawnie Nawet dużo biedniejsi nie jesteśmy - 55 euro nas będzie ta przeprowadzka kosztowała (22 euro normalny, 11 euro studenty Idziemy więc wydać jeszcze trochę na goldy Będąc tu poprzednim razem nabyłam na dzisiejszą wieczorną okoliczność cudne kolczyki I od tej pory zżerała nas (tzn mnie i Zuzię No i tak pokierowałam naszym spacerkiem coby przypadkiem znowu przechodzić koło tego sklepiku Wchodzimy i okazuje się, że są tylko srebrne ... a my chcemy złote No nic, zrekompensujemy to sobie ... już niedługo Niedzielna, pusta, wczesnopopołudniowa Chora podoba mi się bardziej niż ostatnio No musicie, musicie przyznać, że takie bezludne miasteczko jest urocze Ale nie możemy zbyt długo spacerować po tych pustych uliczkach (z resztą i tak pewnie niedługo się zaludnią Otóż nasza koleżanka Małgorzata obchodzi bardzo okrągłą rocznicę urodzin Tzn prawdziwą rocznicę obchodziła już w Radomiu Jest bardzo uroczyście, nieprawdaż Pokażę Wam co jedliśmy To moje - jagnięcina ze słodkimi ziemniakami - pychota Zuzi wyglądało mało apetycznie Mąż miał jakieś mięso mielone - podobno pyszne, ale już nie dałam rady spróbować ,) Innym w talerze nie zaglądałam, ale wszyscy mówili że mają pyszności Widoki też mieliśmy pyszne Na koniec, w gratisie miły pan przyniósł każdemu kieliszek jakiejś napitki Jako, że mąż był drajwerem Mocne toto było, ale słodziutkie bardzo - pychota cdn |