Po co i dlaczego jeździmy do Grecji?
Po co ? I dlaczego do Grecji ?

Ok. Zaczynamy. Po to, gdyż mamy tam swoją nieruchomość. Dom lub mieszkanie ??



Fatalny czas na rozważanie takich zakupów. Złoty krwawi. Przełamane zostały psychologiczne granice Franka szwajcarskiego. Frank 4,50, Euro 4,70, , Dolar 4,18, Funt 5,62

Poza tym, powiem szczerze, mnie osiadły styl działkowy w Polsce, nigdy nie kręcił, ani dalej nie kręci. Uważam takie rozwiązanie za „kotwicę”. Ale w takiej Grecji ?? czemu nie ?? Nie pogardził bym. I nawet, myślałem o tym. Ale nie można ciągnąć pięciu srok za ogon.



Cóż ???? Temat wywołany. Jedziemy. Zaznaczam, przemyślenia są autorskie. Ktoś z Was może mieć w powyższych kwestiach, inne zdanie.

…………..

Temat, od lat jest szeroko dyskutowany. Ile można było się naczytać na cro ( a pewnie i też na tym forum), różnych „Dyziów Marzycieli”, płci obojga. Tygodniowy urlop w Chorwacji ??
I juz ?? Pakują walizki ?? Meczą forum różnymi pytaniami ?? Widać, że nie mają o tych sprawach elementarnego pojęcia, ale kupują nieruchomość ???? ….. Po czym, mija miesiąc i znikają ?? Wspomnienia z wakacji lekko wywietrzały ?? Zderzają się z prozą życia. Pozostaje Constans.

Temat jest poważny i trzeba wybitnej desperacji, aby dopiąć swego.

Na pewno dla zwykłego zjadacza chleba ze standardowym urlopikiem, jeden miesiąc, plus jakieś obrywy, nie jest to rozwiązanie mieszczące się w jakiejkolwiek kalkulacji koszt efekt.
Chyba, że ktoś uprawia wolny zawód ?? Jest panem własnego czasu ?? Dodatkowo, z jakąś swobodą finansową. Albo ma trochę zacięcia biznesowego i będzie potrafił wycisnąć z takiej inwestycji jakiś zysk ??

Ale dla emeryta ???? Sprawa nabiera kolorów. Z tym, że trzeba wziąć pod uwagę pewne aspekty.

Aspekt pierwszy. Zasadniczy. Mieć odpowiednią formę i zdrowie

Aspekt drugi. Charakteryzować się życiową odwagą.. Mieć w sobie odpowiednie przekonanie. I umieć, rzucać się na głębokie fale. Nawet, po 60-tce.

Aspekt trzeci. Realnie zdefiniować swoje miejsce na drabinie społecznej ?? Zejść na ziemie i nie fascynować się czymś poza zasięgiem. Niczym na spacerze w marinie w Monaco. Bo zostaniesz, jedynie z mrzonkami.

Aspekt czwarty. Wyrzucić z siebie myślenie, że starych drzew się nie przesadza, a na starość ma być blisko do lekarza i kościoła. Typowe polskie porzekadło. Tymczasem na Zachodzie ludzie nie boja się zmian w jesieni życia. Śmiało migrują np. z dużych miast do miast mniejszych, lub na wieś, a nawet za granicę. Ktoś powie. A bo ich na to stać ?? Ale często, to nie tylko wygoda. Wręcz odwrotnie. Migrują, dla poprawy swoich warunków ekonomicznych. Bo trzeźwo kalkulują, że ich nie stać na bierne, a przy tym drogie życie w jakiejś metropolii, czy innym dużym mieście.

I aspekt piąty. Poukładanie sobie spraw rodzinnych na emeryturze. Jak Ci określą status i wbiją w odpowiednie buty, np. wsparcie w spłacaniu kredytów. Albo pogotowie, czyli, babcia, albo dziadek na telefon 24 na dobę ??? To zapomnij. Nic już w życiu spektakularnego nie zrobisz

Ale, przy jednakowych falach młodych i starych. Rodzinnej inwestycji, złożonej, z dwóch, albo więcej budżetów, układ może być bardzo realny. Wnuki u babci na wakacjach w Grecji. Rotacja rodzinna. Jest komfort swobodnego planowania wakacji. Upolowanie biletu za stówkę z półrocznym wyprzedzeniem. Z małym bagażem, bo wszystko mamy na miejscu, łącznie z autem dziadka do dyspozycji. Czujecie ten układ ?? Wygląda dobrze.

Finanse

Oczywiście kręcimy się wokół przeciętnego statusu społecznego. Czyli polskiej klasy średniej z plus minus 4,5 na rękę (najlepiej plus). I emeryturce, w porywach 3,5 (im bardziej plus, tym sytuacja lepsza, nic odkrywczego). Oczywiście, przy założeniu, że całe życie grzecznie płacimy odpowiednie składki ?? Jak nie, to gorsza sprawa ???

Ok. Większość, może powiedzieć ?? Wariat ?? Finansowo, kompletnie nie realne ?? Tymczasem finansowo jest to do ugryzienia. Przy założeniu, że cały czas kręcimy się wokół budżetowych inwestycji, na miarę. I oczywiście mamy w miarę czystą hipotekę. Ewentualnie, jakiś kredycik 0 % na pralkę w euro agd. Ale, znając trend, tu mogą być problemy ?? Fakt, faktem, rzecz, raczej leży w głowie. Potem, według możliwości konfigurujemy portfel.

Wachlarz jest szeroki

Od



Do



…………..

Niżej będzie parę fotek i przykładów. Zapewne ktoś z Was wyda jęk zawodu. Na Santorini, to były domy !!! Ale powtarzam, schodzimy na ziemię i nie myślimy o czymś za 90 tys euro plus.

Mając ok. 12tys euro w kieszeni, trzy lata temu mogłem stać się szczęśliwym posiadaczem skromnej, drewnianej, ale obszernej budy z tarasem, a’la bungalow. I jeszcze ze 4 tys by zostało. Stała faktycznie przy plaży. Jasne, że nie było to wspomniane Santorini. Ale wszystko było ok. Ładny kawałek morza. Wioska, jak to grecka wioska. A w zasadzie miasteczko, trochę „meksykańskie”. Typowa Grecja prowincjonalna z daleka od szosy.



Gdzie w Polsce kupisz działkę rekreacyjną z bezpośrednią bliskości linii morza, albo jeziora za 30-40tys, czy nawet 50 tys po kursie ?? Zapomnij. Nigdzie. Z tym, że wtedy euro było po 4,15 (chyba)

Ale, jak wspomniałem. Mnie takie rozwiązanie nie kręciło A na stare lata, czynnik mobilności nabrał jakby, jeszcze większego znaczenia.



Ale, jak ktoś preferuje osiadły, działkowy styl funkcjonowania ?? To czemu nie ??

…………

Spójrzmy wiec, na aktualne oferty domów letniskowych w Grecji. I nie tylko letniskowych. Także normalnych domów do zamieszkania.

Załóżmy limit 35 tys euro, czyli przy aktualnym kursie, ok. 163 tys zł. Czy dużo ??? Z tego, co się orientuję, to aktualnie, jest to średnia cena byle jakiej działki rekreacyjnej, z małym domkiem na Mazurach, lub nad morzem. I to daleko od linii brzegu.

Obecne ceny na greckich stronach nieruchomości, wydają się wyższe niż trzy lata temu. Wtedy był dołek. Było dużo niezłych ofert w granicach 20 tys. (a nawet 15 tys). Np. na Chalkidiki, tam, gdzie są hektary działek rekreacyjnych mieszkańców Salonik

Zresztą, może i są takie oferty, ale nie chce mi się za bardzo szukać w tysiącach ofert. Podaję temat kierunkowo. A jak ktoś jest bardziej zainteresowany, to pozostaje własna inicjatywa.

Charakterystyczne jest, że Grecy nie przywiązują dużej wagi do piarowskiej strony ogłoszeń nieruchomości. Często głoszenia, zwłaszcza te indywidualne, są słabo opisane, a załączone zdjęcia nędznej jakości. Odwrotnie niż u nas. Szukasz samochodu. Patrzysz na fotki, nówka sztuka. Jedziesz, patrzysz, a tu trup zlepiony z pięciu kawałków.
Natomiast w Grecji może być odwrotnie. Zobaczysz w ogłoszeniu jakąś ruinę. Jedziesz, patrzysz. A w realu, całkiem niezła chatka z potencjałem.
…………

Ok., To zobaczmy parę przykładów ??

Chalkidiki. Chatka, z tych trochę lepszych. A nie taka najprostsza budka z prefabrykatu. Cena wywoławcza 35 tys euro. Jak mówiłem, fotka jest kiepska. Widać rudą glebę, krzywy beton. Ale na posesji jest palma. Symbol strefy śródziemnomorskiej.



Brama tej posiadłości



…………..
Kolejne Chalkidiki. Solidny dom. Cena 35 tys



Ujęcie z drugiej strony



…………
Sytuacja narasta. Na fotce widać bardzo porządny dom. Gdzieś, powyżej Chalkidiki. Cena 25 tys. Niestety, dość daleko od morza.



Wnętrze tego domu



………………
I kolejne Chalkidiki. 27 tys euro



……………..
Tu, dość ładny domek w okolicach Koryntu. Cena 30 tys



I wnętrze tego domu. Sufit po grecku. Belki. Ale ściany z dykty.



……………
A tu, widać, dość zapyziały dom z okolic Larisy, albo Wolos. Cena 27 tys



Furtka, płot po grecku, czyli mur tego domu. Widać, że dom z potencjałem




……………

Tu, z kolei Lesbos. 25 tys. Widok piękny, ale morze daleko.



Po wnętrzu widać, że to kawał porządnego domu. Ceny na Lesbos i przyległych wyspach są niskie, ze względu na sytuację. Jakby się poważniej zająć, to myślę, że nawet za 15 tys znalazłby się porządny dom


……………

Gdzieś na środkowym wybrzeżu Grecji. Chyba tez rejon Wolos. Słaba fotka, co daje ogólnie słaby wygląd. Taki trochę meksyk. Cena 35 tys



Ale, za to ?? Jaka odległość od morza !!!!!! Czemu ten Grek nie zrobił tego zdjęcia w pełnym słońcu ???!!!


…………..

I na koniec Peloponez .Cena 35 tys. Mi się ten domek podoba. Chyba złapałem się na te oleandry



………….

I tyle przykładów. Zabawiłem się w biuro obrotu nieruchomościami.
Proszę nie dzwonić w sprawie szczegółów oczkooczkooczko. Skakałem po necie i już nawet nie pamiętam, skąd to wyguglałem i czy to jeszcze aktualne.
………….

W każdym bądź razie, Mój pogląd jest taki, że nabyć jakiś skromny dom w Grecji, to nie jest jakiś kosmos. Oczywiście nic za darmo, a coraz drożej. Ale sprawa leży przede wszystkim w głowie, a dopiero potem w portfelu.

I tyle. Życzę owocnych przemyśleń.

Pozdrawiam



P.S. O mieszkaniach nic. Za obszerny temat.
P.S.2. O sprawach technicznych zakupu też nic. Wszystko w necie.




  PRZEJDŹ NA FORUM