Po co i dlaczego jeździmy do Grecji? |
Szumer pisze: Najłatwiej z takimi miejscami jest na Wyspach Egejskich… Często, jakaś mała i zapomniana wysepka, gdzieś na Cykladach, czy gdzieś na Dodekanezie jest sama w sobie Robinsonadą. Tu posłużę się relacją formowej Koleżanki, (Pozdrawiam), z eksploracji greckiej prowincji wyspiarskiej nie linkujemy innych forów Spójrzmy w tą relację z podróży… Czy te klimaty, chwilami nie spełniają warunków Robinsonady ??.... Wg mnie jak najbardziej.. Jakoś wcześniej nie zastanawiałam się nad tym, czy nasze greckie wypady to Robinsonada. Ale fakt, lubimy klimaty nocowania i plażowania w małych (niemalże dzikich) zatoczkach, bez tłumów. Stąd najlepszy dla nas kierunek, to Cyklady, chociaż niekoniecznie Santorini czy Mykonos ,ale fajnie byłoby i tam zaglądnąć. Czy jednak będzie to możliwe, raczej wątpię... Lata lecą, a fundusze emerytów nie są pokaźne (dobrze o tym wiem), za to wpisujące się w ulubiony przez nas sposób zwiedzania Grecji. Czy jednak za kolejne 3 lata będziemy jeszcze w stanie uprawiać bagażnikowe spanko, tak jak na Milos czy przy okrążaniu Peloponezu? Zobaczymy! W tym roku miała być kolejna Mała Cyklada „z buta”, ale ostatecznie zapadła inna decyzja – póki jeszcze G. pracuje i na konto wpada ciut więcej, niż prognozowana emerytura, wybierzemy się na rejs po greckich wodach z naszym zaprzyjaźnionym Kapitanem. Na trasę i odwiedzane miejsca wpływu nie mam, ale liczę na to, iż wpisze się ona w nasze „Robinsonowe” upodobania, gdyż Kapitan też lubi takowe. Oby tylko wiatry nam sprzyjały, a sytuacja „wojenna” planów nie pokrzyżowała… |