Moje greckie ja
Wczoraj pojechaliśmy na targ w Neri Pori,zabraliśmy Vangelisa,udało nam się zaparkować auta w cieniu pod drzewem obok greckiego,rozmawiamy i z tego obok wychodzi Grek i pytajęzorolaki?Kraków?Mówił łamaną polszczyzną,oczywiście kochał nasz kraj i Polaków,Vangelis rozmawiał z nim po grecku,rozmowa była żywa,obaj panowie z przejęciem o czymś mówili i nagle jakby na komendę zaczynają śpiewać na cały głos pieśń-coś niesamowitego,później okazało się,że urodzili się mieszkali w wioskach oddalonych od siebie o 25 kilometrów.Vangelis od przyjazdu do Kokkino wyraźnie odżył,chodził o dwóch kulach,teraz wspomaga się jedną,a mówi że mógłby już bez,bo nogi przestały go boleć,jest w swoim żywiole,wszystkich tu zna,papieroska zapali,piwko wypije,jest duszą towarzystwa-ale co się dziwić?Dwadzieścia kilka lat był tu rezydentem,przewodnikiem,opiekunem polskich turystów od maja do października


  PRZEJDŹ NA FORUM