Lesbos leniwie....
30.09.2019, poniedziałek

Na rano jesteśmy umówieni na zdanie samochodu. Trochę żałuję, że nie mamy Srebrnej Strzały dłużej, ale Pan M. jakoś nie był nastawiony tym razem na jeżdżenie… Umówieni jesteśmy na godz. 9… Oczekując na osoby z wypożyczalni zdążyliśmy przygotować i zjeść na naszym balkonie śniadanie, posprzątać i spakować się na plażę, a dalej nikt po samochód się nie pofatygował… Dzwonię do wypożyczalni i okazało się, że zapomnieli o nas i o samochodzielol… Może trzeba było korzystać?? Po kilkunastu minutach podjeżdżają, zabierają kluczyki. Rozmowa wygląda tak:
- all ok?
- ok.
- bye
… i już ich nie ma… Jakie tam sprawdzanie samochodu czy paliwa… Przecież jesteśmy w Grecji lollollollol


A my w końcu możemy iść na plażę…. Wyboru dużego nie mamy, w sumie jakiś jest, ale daleko nie chce nam się iść i trafiamy na naszą plażę w Anaxos….
Odpoczynek pełną gębą, frappe, słońce i snurkowanie…. Nad naszą głową jest dróżka i strzałka na Turtle Beach i z Panem M. postanawiamy tą plażę zobaczyć…. Z mapy wynika, że jakoś daleko nie jest…


Najpierw idziemy między ostatnimi domami, potem miedzy oliwkami, wkraczamy na puste pola, teraz już suche i spalone greckim słońcem… Trafiamy na ogrodzenie, ale jest też i furtka, a dzięki informacjom z netu, wiem, że nie ma co kończyć spaceru tylko należy z furki skorzystać i zamknąć ją dokładnie za sobą…. Gdzieś z boku pasą się na tej mizernej trawie kozy, a my podążamy ku morzu, bo w czasie spaceru oddaliliśmy się od wybrzeża… Ścieżka jest widoczna i prowadzi przy samej krawędzi klifu…
Tu klif od strony morza….


W dole plaż nie widać, ale za to towarzyszy nam lazurowy kolor morza, czego Wam nie pokażę, bo na spacer nic nie zabraliśmy, więc nie ma, czym zrobić fotek. Po jakiś 20,30 minutach plaży żółwiowej nie widać, więc zawracamy…. I znowu ścieżka, kozy przeszyły na inną część „pastwiska”, furtka, oliwki, drzewka granatu i jesteśmy na naszej plaży… I to by było tyle z tej żółwiowej plażydiabeł… Przeliczyliśmy się, dopiero później doczytałam, że do plaży idzie się ok. 1 godziny zawstydzony i warto ubrać wygodniejsze buty….

Odpoczywamy do popołudnia, potem odpoczynek nad basenem… Ja korzystam z basenu, ale woda jest sporo zimniejsza niż ta w morzu…. Dziś basenem dzielę się z innymi współpasażerami z samolotu, którzy chętnie relacjonują swój spacer do żółwiowej plaży….i okazuje się, że żółwie tam rzeczywiście są, a dokładnie w ilości zabójczej sztuk jeden lol, a żółw mieszka w stawiku przy knajpie przy plaży, na którą zajrzeliśmy jadąc do Erossos……. Tak więc wiecie…. Panie też żółwiami rozczarowane, ale zachwalają pyszne jedzenie w tym miejscu, no ale my się tam już nie wybieramy….

Po odpoczynku idziemy na drugi koniec Anaxos w celu wejścia na wzgórze, na którym stoi wiatrak.


Do podnóża wzgórza mamy ok. 1 km, wybieramy oczywiście trasę nad samym morzem…


Potem krótkie podejście pod górkę, przejście przez hotelowy parking i już jesteśmy pod wiatrakiem…


Niestety sam wiatrak jest niespecjalny, to po prostu metalowa atrapa…


….ale widoczek na całą zatokę Anaxos jest bardzo przyjemny dla oka…


Potem jeszcze spacer do Petry, kolacja i zachód słońca...




….i koniec kolejnego dnia na Lesvos.






  PRZEJDŹ NA FORUM