Peloponez leniwie, Ateny intensywnie…
piątek, 24.05.2019 – do zobaczenia Peloponezie

Jedziemy dobrze nam już znaną trasą…Na wysokości Myken pojawiają się chmury na niebie i niestety towarzyszą nam przy kolejnym punkcie naszej trasy… Ponownie jesteśmy nad Kanałem Korynckim i ponownie nie ma błękitów….




Cóż zrobić… będzie trzeba tu wrócić pan zielony do trzech razy sztuka pan zielony

Podsumowanie Pelopnezu
Opuszczamy Peloponez. Widzieliśmy tylko malutki jego fragment, nawet nie odważę się napisać, że wschodnią część zwiedziliśmy, bo sporo ciekawych miejsc zostało tu do zobaczenia, choćby AgroKorynt, świątynia Hery koło Loutraki wręcz chodząca w morze, pobliskie groty i jezioro, wysepka Poros, Hydra czy wulkan Methana. Bardzo nam się na półwyspie (wyspie?) podobało i nawet niewiele brakowało, abyśmy ponownie w okolicy wylądowali, ale inaczej wyszło…przyszedł covid i trzeba było zmienić plany… Na pewno jeszcze tu dotrzemy….
Numerem jeden jest dla mnie teatr w Epidavros, rozczarowanie to Mykeny, choć miejsce dla mnie ratuje muzeum, inaczej byłoby totalne rozczarowanie. Nie można ominąć tu największego miasta w okolicy – Nauplion – na mnie nie zrobiło większego wrażenia, nie pasuje mi ono całkiem do Grecji, jest zbyt włoskie, wymuskane, uporządkowane, ma swój klimat, ale nie grecki, a ja jadę do Grecji po greckość…..


  PRZEJDŹ NA FORUM