| Trasa przez Rumunię i Bułgarię |
| Tak jak pisałem dziś o 4.45 prom z Kefaloni (Poros) na Peloponez do Kyllini - z Kyllini odjazd o 6.30. Przejazd do Kulaty rewelacja, o 12.10 wjechaliśmy do Bułgarii. Granica luz, do Sofii jako-tako, dwa kawałki autostrady z dziurą między nimi ale bez wielkiego problemu. Od Sofii na północ katastrofa - do Montany - droga krajowa - progi zwalniające, konie na drodze bo akurat pasły się obok i przejazd przez góry który polecić mógłbym jedynie celem samobiczowania. Kolumna kilkudziesięciu aut - wyprzedzanie nie miało sensu - szczególnie przy ulewie, wlokące się 20 km/h pojazdy, gałęzie, korzenie i błoto na drodze - średni czas przejazdu z Sofii do Montany oceniam na około 30 km/h. Dalej nie lepiej - do Widynia dziury jak diabli, kolumny tirów i stale 50 km/h i zakaz wyprzedzania. Przez Bułgarię jechałem 6 godzin... tyle co przez 2 x dłuższy odcinek grecki. Rumunia niewiele lepiej, sam most Widyń/Celefat w końcowym fragmencie mocno faluje asfaltem Podsumowując: trasa przez BG i ROM to ciekawa opcja - ALE - póki nie będzie pokrycia autostradami min w 50% to szkoda czasu - a już na pewno w trasie na południe wybrałbym Bajmok/Prohor/Niki, bez dwóch zdań. Na BG/ROM szkoda czasu i nerwów. I jeszcze jedno o czym już wyżej nadmieniłem - w Bułgarii lało niemiłosiernie, burza, oberwanie chmury i 15 stopni celsjusza. W północnej Grecji nie lepiej - 18 stopni i burza i ulewa nad Chalkidiki, niebywałe. |